PLD - ugrupowanie Romana Jagielińskiego - wypowiedziała w piątek porozumienie koalicji rządowej SLD-UP. Oleksy ocenił, że w związku z tym "jest całkiem logiczne, że rozważeniu podlegać musi obecność osób z PLD w strukturach rządu".
"Decyzja należy do mnie, ja ją podejmę, być może dzisiaj. Skłaniam się do odwołania tych osób" - powiedział Oleksy. Podkreślił, że istnieje logika polityczna i jeżeli PLD wycofało się z porozumienia i SLD został o tym zawiadomiony w piątek na piśmie, to utrata stanowisk przez przedstawicieli partii Jagielińskiego jest oczywistą konsekwencją.
W piątek przed głosowaniami w Sejmie ważnych dla rządu senackich poprawek do budżetu na ten rok koło PLD wystąpiło z koalicji parlamentarnej z SLD-UP. Na bazie tego koła oraz koła Polskiej Racji Stanu powstał nowy Federacyjny Klub Parlamentarny, którego szefem został Jagieliński, a sekretarzem były minister zdrowia, wyrzucony z SLD, Mariusz Łapiński.
Posłowie nowego klubu zagłosowali nad senackimi poprawkami do budżetu przeciwnie niż koalicja SLD-UP, przeważając szalę na korzyść opozycji.
Jak twierdzi poseł SLD Piotr Gadzinowski, Partia Ludowo-Demokratyczna wystąpiła z koalicji parlamentarnej, ponieważ nie otrzymała stanowisk, jakich żądała przed głosowaniem nad ważnymi dla rządu senackimi poprawkami do budżetu.
"Jagieliński zażądał bardzo dużo, bo zażądał wielu +wice+. Od wicemarszałka, poprzez wicepremiera, wiceministra skarbu i iluś tam innych wiceministrów" - powiedział Gadzinowski.
Również premier Leszek Miller przyznał, że w rozmowach z Jagielińskim "były pewne propozycje personalne. Nie były to co prawda żądania, tylko rozmaite oczekiwania, które nie mogły być spełnione". Rząd nie może jednak rozmawiać w takim klimacie, kiedy przed ważnymi głosowaniami miałby następować targ odnoszący się do propozycji personalnych. Budżet państwa to sprawa zbyt poważna żeby tak trywializować" - powiedział premier. Zapewnił, że "rząd nie ulegnie żadnemu szantażowi", bo "finanse i pieniądze obywateli nie mogą podlegać szantażowi".
Potwierdził, że wypowiedzenie przez PLD porozumienia z koalicją SLD-UP zapewne wywoła skutki w postaci dymisji 5 wicewojewodów i 1 wiceministra rekomendowanych przez ugrupowanie Jagielińskiego.
Nie było żadnych żądań stanowiska dla mnie ani innych posłów PLD przed piątkowym głosowaniem w Sejmie. Głosowaniem potwierdziliśmy tylko swoją linię programową - twierdzi tymczasem szef Partii Ludowo-Demokratycznej, Roman Jagieliński. Z naszej strony "była tylko propozycja rozmów strukturalnych między prezydiami klubów: SLD, Unii Pracy i naszego klubu federacyjnego. Ta propozycja zresztą nie została przyjęta".
Dodał, że jego klub czeka teraz na "wychłodzenie atmosfery" i propozycje ze strony Sojuszu.
Możliwość utraty stanowisk przez przedstawicieli jego partii skomentował: "Byłoby to wynikiem niezbyt sympatycznej woli zawłaszczenia państwa przez SLD. Myślę, że Sojusz interesu na tym nie zrobi. A my i tak damy sobie radę. (...) Dobrze byłoby, gdyby posłowie SLD skorzystali z tego, co sprezentowała nam zima i zrobili sobie okład z lodu". em, pap