SLD rzuca wyzwanie Kościołowi

SLD rzuca wyzwanie Kościołowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lewica musi w końcu powiedzieć Kościołowi non possumus* - nawoływała część uczestników konferencji programowej SLD na temat roli Kościoła w państwie.
Nie chcemy walki z Kościołem, nie zamierzamy wyciągać broni i ulegać emocjom. Trzeba sobie jednak powiedzieć, w  których obszarach będziemy szli razem, a w których będziemy się spierać - powiedział przewodniczący SLD Krzysztof Janik podczas sobotniej konferencji programowej Sojuszu.

Na sali znaleźli się jednak i tacy, którzy nawoływali, by lewica powiedziała Kościołowi non possumus.

Spotkanie było pierwszą z siedmiu konferencji programowych SLD, które odbędą się przed grudniowym kongresem partii. "Postanowiliśmy zacząć od tematu, który dzieli polskie społeczeństwo. Uciekanie od tej dyskusji i omijanie problemów trudnych do niczego nie prowadzi" - powiedział szef Sojuszu.

Zdaniem Janika, jednym z celów sobotniej konferencji jest próba "rozdzielenia doraźnej walki politycznej i stereotypów od rzeczywistej polityki. "Inaczej trzeba traktować Kościół jako wspólnotę wiernych, to są nasi wyborcy, a także członkowie, inaczej natomiast Kościół jako instytucję, której miejsce w państwie powinno być precyzyjniej niż do tej pory określone". Dodał, że chodzi tu m.in. "o finanse kościelne i możliwości wykorzystywania aparatu państwowego do realizacji celów Kościoła".

Wiceprzewodnicząca SLD Katarzyna Piekarska powiedziała, że w  Polsce wiele osób unika dyskusji na temat roli Kościoła w  państwie, tłumacząc to albo nieodpowiednim momentem, albo lękiem przed pomówieniami o walkę z religią. Jej zdaniem, nie ma złego czasu na taką dyskusję, a ucieczka od niej "jest wyrazem nieodpowiedzialności i braku szacunku dla obywateli".

Piekarska wymieniła główne pytania, na które trzeba szukać odpowiedzi: jakie jest miejsce kościołów i związków wyznaniowych, ile im wolno, na ile władza publiczna powinna brać pod uwagę ich stanowisko i jak realizowane są postanowienia Konkordatu.

"W żadnym razie nie można uznać argumentu "coś za coś", czyli cisza nad tematami niewygodnymi dla Kościoła, w zamian za spokój, a może nawet poparcie w sprawach gospodarczych, czy politycznych takich jak reformy, czy akcesja do Unii Europejskiej" - powiedziała Piekarska.

Koordynator zespołu, który w 2001 roku, w pracach nad programem SLD zajmował się wyznaniami, Andrzej Izdebski mówił, że wśród członków i wyborców SLD większość stanowią ludzie wierzący, ale to  nie zmienia faktu, że wyróżnikiem lewicowego elektoratu jest dążenie do rozdzielenia Kościoła od państwa i całej sfery sacrum od profanum.

"Krytyka ludzi, ziemskich instytucji i ich doczesnych interesów -  nawet wtedy, gdy dotyczy hierarchów Kościoła - nie jest walką z  Bogiem. Żądamy republikańskiego, świeckiego państwa. Państwa neutralnego światopoglądowego. Nie zgadzamy się na narastającą indoktrynację religijną za pośrednictwem państwowych środków i  obciążającą państwowe wydatki" - mówił Izdebski.

Przedstawiciel Federacji Młodych Socjaldemokratów Konrad Gołota powiedział, że młodzi ludzie patrząc na Kościół w Polsce widzą przede wszystkim "księdza Rydzyka drwiącego z prawa, propagującego nienawiść, sprowadzającego luksusowe samochody (...) oraz prałata Jankowskiego, wywołującego skandale swoimi wystąpieniami, rażącego swoją arogancją i przepychem jakim się otacza, a w szkołach -  księży, którzy uczą nietolerancji".

Gołota skrytykował posłów lewicy za to, że boją się realizować program lewicy w obawie przez "krzykiem biskupów". "My nie chcemy państwa, w którym kilka milionów obywateli musi się podporządkować organom Kościoła. Dobre stosunki z biskupami nie są dla nas ważniejsze od zasad, które wyznajemy" - podkreślił.

Za zbytnią uległość wobec kościoła krytykował liderów SLD także inny uczestnik konferencji Czesław Janik. Jego zdaniem rozdział Kościoła od państwa jest koniecznością. "Lewica musi w końcu powiedzieć Kościołowi non possumus" - ocenił.

em, pap