Bombowy "żart" (aktl.)

Bombowy "żart" (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rondo Dmowskiego (skrzyżowanie Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich) w centrum Warszawy było wyłączone z ruchu z powodu anonimowej informacji o ładunku wybuchowym w przejściu podziemnym.
Przez prawie dwie godziny zablokowane było w środę po południu Centrum Warszawy z powodu podejrzenia, że w  przejściu podziemny pod rondem Dmowskiego może znajdować się ładunek wybuchowy. Jak się okazało, ktoś przy jednym z wyjść na przystanek tramwajowy pozostawił atrapę bomby.

Policję powiadomił ochroniarz ok. godziny 17.00. Ewakuowano wszystkie osoby przebywające w podziemiach, także pracowników znajdujących się tam butików. Ograniczony został ruch tramwajów i  samochodów. Na miejsce, jak zawsze w takich przypadkach, oprócz pirotechników, wezwano karetkę pogotowia, straż pożarną i  pogotowie energetyczne. Na wszelki wypadek przywieziono też robota pirotechnicznego.

By zapobiec gigantycznym korkom, policja przepuszczała tramwaje i  samochody co kilka minut. Do podziemi nie wpuszczano jednak ludzi. Przy wyjściu na przystanek dla tramwajów jadących w kierunku warszawskiego Żoliborza, policjanci znaleźli przedmiot przypominający ładunek wybuchowy - jak się okazało - pudełko z  kablami.

"To skandal, za takie głupie żarty powinno się przykładnie karać" - powiedziała jedna z kobiet stojących na przystanku. Raz po  raz ktoś podchodził do policjantów, pytając, co się dzieje.

Po godzinie 18 zaczęto powoli przywracać normalny ruch tramwajowy i samochodowy. Policja zabezpieczyła ślady pozostawione na miejscu i atrapę ładunku. Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski, przesłuchani zostaną świadkowie, przeanalizowana będą też nagrania ze znajdujących się w podziemiach kamer.

W ubiegłym tygodniu policjanci zatrzymali dowcipnisia, który dwukrotnie dzwonił do warszawskiej Prokuratury Okręgowej, grożąc, że podłożył w budynku bombę i ją zdetonuje. Grozi mu za to do  dwóch lat więzienia.

em, pap