Rywin za kratkami! (aktl.)

Rywin za kratkami! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krótko przed godz. 14 w poniedziałek Lew Rywin stawił się w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, by rozpocząć odbywanie kary 2 lat więzienia za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory.
Posłowie sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina Tomasz Nałęcz (SdPl) oraz Zbigniew Ziobro (PiS) są zadowoleni, że Rywin trafił do więzienia, ale zgodnie podkreślają, że również "mocodawcy Rywina powinni ponieść odpowiedzialność".

Rywin podjechał pod więzienie samochodem BMW w asyście ochroniarza, po czym - unikając wypowiedzi dla licznie zgromadzonych dziennikarzy - wszedł do zakładu karnego.

Dwie godziny wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wnioski obrony o odroczenie kary i o zawieszenie postępowania jej wykonania. Po badaniach przeprowadzonych na zlecenie sądu biegli lekarze sądowi uznali, że stan zdrowia pozwala Rywinowi odbywać karę w więzieniu, gdzie jest oddział szpitalny.

Jak powiedział wówczas rzecznik sądu, sędzia Wojciech Małek, oznacza to, że "w dniu dzisiejszym skazany powinien się stawić w  zakładzie karnym". Obrona odwołała się od tej decyzji, co jednak nie wstrzymuje wykonania kary.

W obu wnioskach obrona podnosiła, że stan zdrowia Rywina nie  pozwala na odbywanie kary. "Po zasięgnięciu opinii biegłych sąd doszedł do wniosku, że stan zdrowia skazanego jest tego rodzaju, że aktualnie karę pozbawienia wolności może odbywać" - powiedział Małek. Dodał, że można złożyć zażalenie na to nieprawomocne postanowienie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - co obrona już uczyniła.

Szef sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina Tomasz Nałęcz nie kryje satysfakcji, że sprawiedliwości staje się zadość i Rywin musiał się stawić w zakładzie karnym. "Nadszedł czas odbycia tej kary, zwłaszcza że Lew Rywin nie skorzystał z drogi, która mogła poprawić jego położenie, tzn. nie wyjawił prawdy, do  końca osłaniał swoich mocodawców" - zaznaczył Nałęcz. Według niego, nie ulega wątpliwości, że Rywin był tylko "narzędziem" i  działał w imieniu tzw. grupy trzymającej władzę. "Zawsze trzeba starać się karać nie miecz, tylko rękę, a najlepiej mózg, który kieruje ręką trzymającą miecz" - dodał.

Również Ziobro, autor raportu sejmowej komisji badającej sprawę Rywina, ocenił jako pozytywny sygnał fakt, że producent filmowy ostatecznie trafił do więzienia. Ale - jak zaznaczył - "jedna jaskółka wiosny nie czyni". "W tej sprawie moglibyśmy być usatysfakcjonowani, gdyby również ci, którzy Rywina wysłali z  propozycją korupcyjną, trafili za kratki" - uważa Ziobro. Zapowiedział, że PiS powróci do sprawy Rywina w przyszłym parlamencie, domagając się pociągnięcia do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu tych osób, które "na to zasługują".

W grudniu 2004 r. warszawski Sąd Apelacyjny uznał, że Rywin jest winny nie usiłowania oszustwa wobec Agory - za co w kwietniu 2004 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na 2,5 roku więzienia - lecz pomocy w płatnej protekcji ze strony nieustalonej grupy osób. Sąd Apelacyjny obniżył wyrok do 2 lat.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie zastanawia się, czy odwoływać się do Sądu Najwyższego w sprawie kwalifikacji prawnej czynu Rywina. Po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku ma też zapaść decyzja o ewentualnym śledztwie, które miałoby ustalić, czyim pomocnikiem był Rywin. Na razie jednak prokuratura nie dostała jeszcze pisemnego uzasadnienia z Sądu Apelacyjnego - być może dlatego, że akta sprawy były przekazane do sekcji wykonawczej.

27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika -  Agory SA. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla  spółki zmian w projekcie nowelizacji ustawy o rtv. Najpierw złożył tę propozycję prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej.

W nagraniu rozmowy, którego potajemnie dokonał redaktor naczelny "GW" Adam Michnik, Rywin mówił, że jest pośrednikiem "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. dla SLD; "GW" miała zaprzestać krytykowania premiera, a  Rywin - zostać szefem Polsatu, który Agora chciała kupić. Ówczesny premier Leszek Miller mówił, że nie zlecał Rywinowi żadnego pośrednictwa.

Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy u władz w zamian za łapówkę (grozi za to  do 3 lat więzienia). "Aferą Rywina" od stycznia 2003 r. do  kwietnia 2004 r. zajmowała się sejmowa komisja śledcza. W efekcie jej prac Sejm przyjął wniosek mniejszości, będący raportem autorstwa posła Ziobry, do sprawozdania tej komisji.

Raport Ziobry zawiera konkluzję, że Rywina do Agory wysłała grupa, w skład której wchodzili: Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu politycznego Millera Lech Nikolski, były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty.

Czarzasty był nieuchwytny; Kwiatkowski nie chciał się wypowiadać, Jakubowska powiedziała, że  nie będzie komentowała poniedziałkowych wydarzeń.

ss, ks, pap