Borowski chce być prezydentem

Borowski chce być prezydentem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef SdPl Marek Borowski ogłosił, że kandyduje na prezydenta. "Ja chcę wygrać te wybory" - podkreślił.
Oświadczył też, że chce być głosem całej polskiej lewicy i wszystkich wyborców o umiarkowanych poglądach politycznych.

Borowski przedstawił swoją decyzję podczas sobotniej konwencji prezydenckiej SdPl. Niemrawa początkowo impreza nabrała tempa w  drugiej połowie. Wtedy wystąpili: eurodeputowany Dariusz Rosati i  wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz; potem na salę, przy dźwiękach dynamicznej muzyki, wszedł Borowski w towarzystwie żony.

Na wstępie, wielokrotnie przerywanego oklaskami wystąpienia, Borowski nawiązał do gorąca panującego na sali w warszawskim Domu Chłopa, w której odbyła się konwencja: "Warunki nie są łatwe, nie  stać nas niestety na wynajęcie Sali Kongresowej". Zagrzewał jednak działaczy SdPl do boju: "Wiem, że razem możemy góry przenosić, a  co dopiero wygrać wybory!".

"Kandyduję bo Polacy potrzebują umiaru, optymizmu i wiary w  przyszłość. Kandyduję, by Polacy mieli wybór wobec radykalnej, agresywnej prawicy. Kandyduję, by edukacja stała się przepustką do  +Polski równych szans+" - oświadczył w swoim wystąpieniu.

Zaprezentował się jako kandydat tych, którzy "opowiadają się za  Polską równych szans, za Europą, za dialogiem, tolerancją i  umiarem, przeciw agresji, radykalnemu zacietrzewieniu i niszczeniu tego, co udało się nam wszystkim zbudować". "Jeśli zostanę prezydentem, będę gwarantem normalności, rozsądku, uczciwej Polski" - obiecywał.

Podczas konwencji zaprezentowano hasło wyborcze Borowskiego: "Polska równych szans" oraz "kartę zobowiązań Marka Borowskiego", która ma być rozdawana ludziom w całej Polsce. Karta jest wielkości karty telefonicznej, a wymienione na niej zobowiązania to m.in. "Stabilna Polska" - "bez żadnych rewolucji i  eksperymentów ustrojowych, bez żadnego budowania IV RP na gruzach III".

Kolejne obietnice z "karty zobowiązań" to: "Uczciwe Państwo"; "Silna Polska w Europie"; "Równouprawnienie i Walka z  Dyskryminacją" oraz "Młoda Polska".

"Tym wszystkim, którzy dziś z lubością nurzają się w oparach teczek, spisków, agentów, dla których polityka oznacza opluwanie się, niszczenie autorytetów, sianie nienawiści - tym wszystkim chciałbym powiedzieć za Clintonem: +Edukacja, głupcze!+" -  podkreślił Borowski nawiązując do priorytetu programowego SdPl.

W swoim wystąpieniu Borowski robił aluzje pod adresem PO, stwierdzając, że program jego partii "nie ogranicza się do paru chwytliwych haseł jak: Marsylia albo śmierć czy 5 razy 16". (Hasła formułowane w rzeczywistości przez działaczy PO to: "Nicea albo śmierć" i "3 razy 15"-PAP).

Kandydat SdPl na prezydenta ocenił też, że liczne fragmenty programu jego formacji włączyła do swojego programu powstająca Partia Demokratyczna. "Mówię to bez złośliwości, bowiem Polsce potrzebny jest sojusz ludzi rozsądnych, a ludzie rozsądni w  znacznym stopniu mają ten sam program" - zastrzegł.

Borowski postulował też "więcej wzajemnej życzliwości, więcej słuchania niż mówienia samemu, więcej uśmiechu". Przyznał, że sam ma opinię człowieka ponurego. "Ale od dziś to się zmieni" -  zapewnił.

Po zakończeniu wystąpienia, w którym ogłosił decyzję o  kandydowaniu, Borowski wziął na ręce swojego najstarszego wnuka Jasia.

Później w rozmowie z dziennikarzami kandydat na prezydenta oświadczył, że chce wygrać te wybory. Za "trochę niepoważny" uznał piątkowy list liderów SLD wzywający go do nieogłaszania kandydowania. Zwrócił uwagę, że nie jest "kandydatem działaczy SLD". Podkreślił też, że nie wyobraża sobie, aby kandydata lewicy na prezydenta w jej obecnej, trudnej sytuacji, gdy jest podzielona, wybierano "przy zielonym stoliku".

"Nie można już dłużej czekać, kandydaci prawicowi już ruszyli do  boju. Musi pojawić się alternatywa. Jeżeli będą inni kandydaci lewicy - na pewno będziemy rozmawiać, natomiast tego rodzaju apele świadczą chyba tylko o pewnej bezradności, to nie tędy droga" -  powiedział.

Pytany, czy dopuszcza ewentualne wycofanie się na rzecz innego kandydata lewicy, który będzie miał większe szanse, odpowiedział, by nie pytać go "o zdarzenia przyszłe i hipotetyczne". "Wtedy, kiedy powstanie określona sytuacja, będziemy się nad tym zastanawiać - dzisiaj główny cel to stworzenie alternatywy dla  prawicy, zwłaszcza tej radykalnej, agresywnej" - dodał.

Zanim Borowski wygłosił swoje przemówienie jego kandydaturę rekomendował zebranym Nałęcz. Określił szefa SdPl jako człowieka trzymającego się zasad oraz "kandydata na prezydenta wszystkich Polaków, jakiego III RP jeszcze nie miała".

Największy aplauz zebranych wywołał ten fragment wystąpienia wicemarszałka, w którym nawiązując do wydarzeń 1968 r. (gdy Borowskiego relegowano ze studiów i musiał zostać sprzedawcą dżinsów), Nałęcz stwierdził: "Prezydent, który zaczynał karierę zawodową od sprzedawania dżinsów nie będzie się wywyższał, nie  powie nikomu: +spieprzaj dziadu+".

Przed Nałęczem przemawiał Rosati, który także uznał Borowskiego za "człowieka zasad", a ponadto: uczciwego, rozumnego i wrażliwego społecznie. "Chciałbym, abyśmy wszyscy go poparli, głosujmy na  niego" - wezwał.

W konwencji prezydenckiej SdPl wzięło udział ponad 1000 działaczy i sympatyków partii z całej Polski. Gościli na niej m.in. aktorka Bożena Dykiel, pisarka Krystyna Kofta, językoznawca Jerzy Bralczyk, kompozytor i tekściarz Jan Wołek oraz projektant mody Bernard Hanaoka.

ss, pap