Belka premierem do piątku? (aktl.)

Belka premierem do piątku? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obecny parlament wyczerpał swe możliwości i mandat zaufania, jakim w 2001 r. obdarzyli go wyborcy - ocenił w środę premier Marek Belka i zaapelował do posłów, by w czwartek podjęli decyzję o samorozwiązaniu Sejmu.
W swym wystąpieniu w TVP1 premier ocenił, że atmosfera wspólnoty, jaka zapanowała wśród Polaków po śmierci papieża Jana Pawła II, oraz zjednoczenie na gruncie wartości, które papież głosił, sprzyja poważnej rozmowie o przyszłości.

To dobry moment - uznał Belka - by dać Polakom szansę, aby  wyrazili swoją wolę w demokratycznych wyborach. "Mam nadzieję, że  w jutrzejszym głosowaniu posłowie wyciągną wnioski z tego stanu rzeczy i skrócą swą kadencję" - powiedział premier.

Zaapelował do posłów, by podjęli decyzję, na którą - w jego opinii - czeka większość Polaków. "Dotrzymajcie państwo obietnicy, że wybory będą odbywać się w pierwszej połowie roku" - zwrócił się Belka do posłów.

To proste - dodał. Jeśli w czwartek - kontynuował premier - "Sejm się rozwiąże, wybory odbędą się w czerwcu; jeśli nie - czeka nas kilka trudnych miesięcy".

W opinii Belki, zbyt długo trwająca kampania wyborcza, nie  sprzyja poważnej debacie publicznej. "Partie, zamiast rozważać, jak lepiej służyć państwu, będą kłócić się o sprawy drugorzędne. Będą zabiegać o tanią popularność" - ocenił premier.

Podkreślił też, że zaletą polityka jest jego wiarygodność, którą traci ten kto nie dotrzymuje słowa. "Rząd musi mieć możliwość rządzenia, a parlament możliwość stanowienia porządnego prawa. Jeśli tak nie jest - polityka staje się grą pozorów" - podkreślił szef rządu.

Według Belki, samorozwiązanie się Sejmu jest jedynym sposobem "na uniknięcie destabilizacji, kolejnych rund sejmowych przepychanek" i ma zapewnić, że wybory do parlamentu odbędą się przed letnimi wakacjami.

"Nie wolno lekceważyć ludzkiego zniecierpliwienia. Społeczeństwo, jak wynika z badań, jest zmęczone przedłużającym się poczuciem tymczasowości" - podkreślił Belka.

Nie bez znaczenia jest także fakt - powiedział - że gdyby wybory odbyły się wcześniej, przyszły rząd miałby czas potrzebny na  przygotowanie budżetu na przyszły rok "wedle swoich priorytetów".

Premier podsumował też rok działania swego rządu. Ocenił, że jego gabinet wykonał niemal wszystkie zaplanowane zadania.

Przypomniał, że gdy przed rokiem zwracał się do Sejmu o  udzielenie jego rządowi wotum zaufania, zadeklarował, że  potrzebuje on roku na realizację swego programu.

"Dziś ten czas dobiegł końca. Możemy być zadowoleni z pierwszego roku członkostwa w Unii, z postępów gospodarki, z ożywienia inwestycji, ze stopniowego zmniejszenia bezrobocia, zwiększenia skuteczności prokuratur i sądów, a także z uchronienia służby zdrowia od zapaści" - powiedział Belka.

Dodał jednak, że "z przykrością musi stwierdzić", iż część przygotowanych przez rząd projektów ustaw nadal czeka na  uchwalenie przez Sejm. "Czas przedwyborczych sporów wśród parlamentarzystów nie służy tworzeniu przez nich dobrego prawa" -  ocenił premier.

Zaznaczył, że jako premier wie, "co w Polsce trzeba robić, żeby sprawy szybciej zmieniały się na lepsze". Aby jednak rząd skutecznie wypełniał swe obowiązki - dodał - musi mieć poparcie w  Sejmie dla proponowanych przez siebie rozwiązań.

ss, ks, pap