10 spośród nich to studenci pracujący w USA w ramach programu "Work and Travel", większość w miasteczku Six Flags przy sprzedaży promocyjnej. Pozostałych dwoje to turyści.
Dwunastka - poinformował konsul Pietrasieński - czeka na nadejście środków transportu, które mają ich zabrać z miasta.
Jedna z dziewcząt w grupie ma telefon komórkowy, działający w jedną stronę - może z niego dzwonić. Po ataku huraganu większość komórek w Nowym Orleanie nie działa.
Władze amerykańskie poleciły wszystkim cudzoziemcom, którzy pozostali w Nowym Orleanie, aby nie opuszczali na własną rękę miejsc, w których się znaleźli, ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa; mają tam czekać na pomoc władz.
Jedna z Polek w hotelu Hyatt powiedziała konsulowi, że słyszała o trzech albo czterech innych Polkach, pozostających jeszcze w domach prywatnych w Nowym Orleanie.
ss, pap