Tusk: kampania ominęła pierwsza turę

Tusk: kampania ominęła pierwsza turę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk uważa, że po wycofaniu się Włodzimierza Cimoszewicza kampania prezydencka przyspieszyła i jakby ominęła pierwszą turę, bo z trzech przodujących kandydatów pozostało dwóch - on i Lech Kaczyński.
Tusk powiedział na środowej konferencji prasowej, że nie śmie prognozować, na kogo zagłosują Polacy, którzy zamierzali poprzeć Cimoszewicza. Dodał, że "nie ma w sobie takiej pychy", by sądzić, iż po rezygnacji Cimoszewicza, jego sympatycy z dnia na dzień "z  zachwytem uznają", że to on jest ich nowym faworytem.

Lider PO ocenił, że zwolennicy Cimoszewicza mogą dziś czuć się opuszczeni, jednak nie namawia ich, aby głosowali na niego. Tusk zapewnił natomiast, że jeśli zostanie prezydentem, będzie robił wszystko, aby wszyscy Polacy, także zwolennicy Cimoszewicza, czuli się w Polsce jak najlepiej.

"Polacy, niezależnie od swych wyborów politycznych, przekonań politycznych i preferencji ideowych, wyznaniowych czy innych, muszą czuć się w Polsce dobrze i muszą państwo polskie traktować jak przyjaciela, a nie jak wroga, ale państwo polskie musi na to  zasłużyć" - oświadczył Tusk.

Podkreślił też, iż ma nadzieję, iż frekwencja wyborcza nie będzie niższa z powodu wycofania się Cimoszewicza, a ci, którzy chcieli głosować na niego, "znajdą swój wybór" w wyborach prezydenckich i  parlamentarnych.

Według Tuska, ponieważ "na placu boju de facto zostało dwóch kandydatów", to oszczędniej byłoby i wszystkim oszczędziłoby nerwów, gdyby prezydent wybrany został już 9 października. Ale - dodał - jak wiadomo, uzyskanie 50 proc. głosów wyborców nie jest łatwe. "Choć dzisiaj - tak sądzę, bardziej prawdopodobne niż  kiedykolwiek, ale na pewno nie jest to łatwe" - dodał Tusk.

Odnosząc się do słów Cimoszewicza o tym, że nie widzi on wśród obecnych kandydatów osoby godnej urzędu prezydenta, Tusk stwierdził, że trudno mu komentować wypowiedzi "z którymi się oczywiście nie zgadza". "Jak rozumiem, pan Cimoszewicz uznawał, że  jest jedynym godnym tego stanowiska, tym większe zdziwienie towarzyszy jego rezygnacji. Jeśli w swoim mniemaniu pan Cimoszewicz był jedynym godnym tego stanowiska, to powinien walczyć do końca" - podkreślił Tusk.

Jego zdaniem, Cimoszewicz zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich głównie dlatego, że nie potrafił do końca wyjaśnić spraw, które interesują opinię publiczną.

Tusk ma nadzieję, że w toczącej się kampanii "nikt nie przekroczy miary". Jak powiedział, obecnie różnie ocenia się dotychczasowy przebieg kampanii, ale np. zagraniczni obserwatorzy uznają, że jak na razie, jest ona dość spokojna.

Lech Kaczyński, tuż po rezygnacji Cimoszewicza, zaprosił Tuska do  debaty. Lider PO stwierdził, że z Lechem Kaczyńskim debatuje mu się bardzo dobrze i chętnie stanie z nim do debaty. Tusk podkreślił, że od początku zakładano, że dojdzie do jego starcia w  wyborach z Kaczyńskim i dla obu kandydatów oraz ich partii jest to  "poważna próba".

"Mam nadzieję - i chciałbym aby te słowa zostały potraktowane też jako gwarancja z mojej strony - że mój sposób debatowania z Lechem Kaczyńskim i traktowania PiS nie narazi na szwank przyszłej koalicji" - powiedział Tusk.

Zaznaczył, że bardzo chciałby wierzyć, że "partnerzy z PiS też będą zachowywali się elegancko wobec Platformy", choć - jak dodał -  dziś jego wiara nie jest tak duża jak jeszcze kilkanaście dni temu.

"Mam coraz więcej powodów sądzić, że nasi partnerzy są trochę spięci i mogą być partnerami - nazwijmy to - trudnymi. Ale  przetrzymamy to, uważam, że lepiej oszczędzić ostrych słów i  spokojnie debatować, mając świadomość, że przez kilka najbliższych lat Polska będzie liczyła na naszą dobrą współpracę" - podkreślił Tusk. Zadeklarował, że on zrobi wszystko, aby ta dobra współpraca "stała się faktem".

Przed budynkiem, w którym odbyła się konferencja Tuska zjawiło się kilkoro działaczy Federacji Młodych Socjaldemokratów -  młodzieżówki SLD. Skandowali "Dziękujemy pułkownikom". Działacze FMS uważają, że to "pułkownicy PO", ludzie związani ze służbami specjalnymi, "wykończyli" najpoważniejszego - ich zdaniem -  kandydata na prezydenta, czyli Cimoszewicza. Według nich, teraz Lech Kaczyński, konkurent Tuska, "nie może spać spokojnie" i teraz to on stanie się "celem pułkowników PO".

ss, pap