Pielęgniarka fotografująca wcześniaka już się nie przyznaje

Pielęgniarka fotografująca wcześniaka już się nie przyznaje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jedna z pielęgniarek, które robiły sobie bulwersujące zdjęcia z wcześniakami, nie przyznaje się już do stawianego jej zarzutu narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Wcześniej, podczas przesłuchania, 31-letnia Beata K. przyznała się do zarzucanego jej czynu, wyraziła skruchę i wielki żal z powodu tego, co zrobiła, oraz chęć dobrowolnego poddania się karze. Jak poinformował we wtorek szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód Grzegorz Ocieczek, Beata K. przysłała właśnie do prokuratury pismo w tej sprawie.

Napisała, że podtrzymuje swoje wyjaśnienia, ale nie przyznaje się już do zarzuconego jej czynu i nie chce dobrowolnie poddać się karze. "W uzasadnieniu dodała, że jej zachowanie podczas przesłuchania było efektem nagonki mediów" - powiedział prok. Ocieczek.

Druga z podejrzanych, 28-letnia Karina T., od początku nie przyznawała się do zarzutu. Tłumaczyła, że sfotografowała się z dziećmi incydentalnie, w czasie ich ważenia, i starała się wówczas maksymalnie uważać.

Opublikowane w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają dwa niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zaszokowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują.

Prokuratura wciąż nie zidentyfikowała jeszcze ostatecznie dzieci, które są na zdjęciach, choć w przypadku jednego z nich mówi o 99-procentowej pewności. Mateusz, wytypowany na podstawie analizy zdjęć, na których odczytano fragment nazwiska, zmarł kilkanaście dni temu w wyniku wykrwawienia z rany po drenażu jamy otrzewnej.

Aby potwierdzić ostatecznie jego tożsamość i wytypować z grupy ośmiorga dzieci drugiego chłopca, który był na zdjęciach, prokuratura zleciła biegłemu przeprowadzenie badania antropologicznego. Niezbędną dokumentację prześle mu jeszcze w tym tygodniu, wyników można się spodziewać za około dwa tygodnie.

Kolejnym krokiem prokuratury będzie zlecenie przeprowadzenia ekspertyzy Zakładowi Medycyny Sądowej w Łodzi. Jego pracownicy ocenią, czy na pogorszenie stanu zdrowia i zgon Mateusza oraz stan zdrowia drugiego z dzieci mogło mieć wpływ zachowanie pielęgniarek. Gdyby taki związek został potwierdzony, prokuratura rozważy postawienie kobietom zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że pielęgniarki zachowywały się niezgodnie z obowiązującymi je procedurami. Robiąc zdjęcia wyjętym z inkubatorów wcześniakom nie miały rękawic ochronnych, przytulały też niemowlęta do twarzy i wkładały do kieszeni fartucha. Kobiety zostały już dyscyplinarnie zwolnione z pracy. Prokuratura nakazała im też powstrzymanie się od wykonywania zawodu.

ss, pap