Prezydent o sukcesie porozumień gdańskich

Prezydent o sukcesie porozumień gdańskich

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tzw. porozumienia gdańskie to największy sukces powojennej Polski.
Jego zdaniem, zgoda na powstanie wolnych związków zawodowych "była całkowicie sprzeczna z całą istotą komunistycznego systemu, którego zasadniczą cechą było ubezwłasnowolnienie społeczeństwa".

Lech Kaczyński w wieczornej części obchodów 26. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych wziął udział we mszy św. w kościele Św. Brygidy, a następnie złożył kwiaty pod bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, gdzie w sierpniu 1980 r. wybuchł strajk.

"26 lat i trzy godziny mijają od dnia największego zwycięstwa powojennej Polski. Tutaj (...) podpisano tzw, porozumienia gdańskie" - powiedział prezydent.

Prezydent wspominał atmosferę tamtych chwil: "Byłem w tamtym momencie na sali BHP, choć nie należałem do sygnatariuszy. I musze powiedzieć, że wydawało mi się, iż zmienił się cały świat, cały świat, w którym wcześniej przez ponad 30 lat żyłem. Jeszcze miesiąc wcześniej, gdyby ktoś powiedział mi, że w końcu sierpnia 1980 roku komunistyczna władza zgodzi się na wolne związki zawodowe, powiedziałbym, że to nieprawdopodobne".

Jak podkreślił, "w tamtych dniach wiara ludu, zgodnie z romantycznym przekonaniem, +zwyciężyła mędrca szkiełko+.

"Sądzę, że nie wszyscy doceniają miarę tamtego sukcesu. Sukcesu, który po 16 miesiącach nie okazał się ostateczny, bo wprowadzono stan wojenny, ale mimo tego kręgosłup totalitarnego systemu został złamany. Ten system nigdy już do równowagi nie wrócił. Możemy powiedzieć, że był to inny system, może bardziej represyjny (...) Ale to już nie była ta władza. To była władza, która każdego dnia musiała walczyć, żeby się utrzymać" - ocenił.

L.Kaczyński przypomniał powody, dla których wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej, który później doprowadził do podpisania Porozumień Sierpniowych - chodziło o zwolnienie z pracy 14 sierpnia działaczki wolnych związków zawodowych Anny Walentynowicz. "To w jej obronie wybuchł ten strajk" - podkreślił.

Według prezydenta, jest to dowód na "olbrzymią siłę solidarności społecznej" w tamtym okresie. "Owszem, w kraju była blisko od dwóch miesięcy atmosfera strajkowa. Był Lublin, był Świdnik był Ursus. Nie zapominamy o tym. Ale w przypadku Stoczni nie chodziło tylko o cofnięcie decyzji dotyczących cen różnego rodzaju wędlin w bufetach zakładowych. Tu chodziło o obronę człowieka" - powiedział.

Zdaniem L.Kaczyśńkiego to, że strajkujący solidaryzowali się przede wszystkim ze zwolnioną Walentynowicz, wpłynęło na "olbrzymią wartość moralną" całego ruchu, który potem powstał.

"Bez tej solidarności nie byłoby Polski wolnej. Na pewno nie moglibyśmy powiedzieć, że wolność wywalczyliśmy sobie sami. Pamiętajcie o tym. My, Polacy, w latach 80-tych, oczywiście przy sprzyjającej sytuacji międzynarodowej, wolność wywalczyliśmy sobie sami i z tego powinniśmy być dumni" - zakończył.

pap, ss