Była niewolnicą własnego męża, postanowiła się zemścić. „Niektórych po prostu trzeba zabić”

Była niewolnicą własnego męża, postanowiła się zemścić. „Niektórych po prostu trzeba zabić”

Para młoda (zdj. ilustracyjne)
Para młoda (zdj. ilustracyjne) Źródło: Fotolia / Daniel Berkmann
Związki międzyludzkie stanowią wdzięczny temat dla pisarzy, którzy „obrabiają” temat na przeróżne sposoby. Ann Aguirre postanowiła wykreować historię kobiety zniewolonej przez męża, który chciał kontrolować każdą sferę jej życia. „Trzecia żona” to opowieść nie tylko o dominującym mężczyźnie, ale przede wszystkim pragnieniu zemsty i chęci samodzielnego życia.

„Marlena Durst żyje w cieniu męża. Kontroluje każdy jej ruch i podejmuje za nią decyzje – co ma na siebie włożyć, co zjeść, z kim się przyjaźnić. Jeżeli żona okaże się nieposłuszna, poniesie konsekwencje. To on trzyma całą władzę. Z zewnątrz wydaje się, że Marlenie nic lepszego w życiu nie mogło się trafić. Nikt się jednak nie zastanawia, czy po ślubie z idealnym mężczyzną jest szczęśliwa i spełniona. Marlena oddała wolność i bezpieczeństwo w zamian za złotą klatkę i życie w cieniu psychopatycznego męża. Jedyną ucieczką może okazać się śmierć. Tak jak w przypadku jego pierwszej żony. I drugiej. Chyba że role się odwrócą” – czytamy w opisie wydawnictwa Filia, które na początku września wydało „Trzecią żonę” Ann Aguirre. I chociaż od premiery książki minął już miesiąc, to powieść świetnie sprawdzi się jako sposób na spędzenie jesiennych wieczorów. „Niektórych po prostu trzeba zabić. I może się do nich zaliczam” – brzmi hasło z okładki powieści, które wskazuje na kryminalny charakter powieści.

Bywa wulgarnie

Historia prowadzona jest z punktu widzenia głównej bohaterki, która dzieli się swoimi spostrzeżeniami i analizami. Tym samym czytelnik otrzymuje subiektywną, skoncentrowaną na postaci Marleny Durst opowieść, w której nie pozostaje wiele miejsca na sympatię do innych bohaterów. Równie wyraziście co narratorkę nakreślono postać jej demonicznego męża. Dominujący i skoncentrowany na sobie mężczyzna jest postacią dokładnie skonstruowaną, a Aguirre przygląda się jego przeszłości, motywacjom i ciemnym stronom charakteru. A tych nie brakuje.

Najciekawsza jest jednak tytułowa trzecia żona, której motywacje w pewnym momencie zaskakują. Akcja powieści wprawdzie długo się rozkręca, ale po zrozumieniu intencji Marleny Durst odbiór jej decyzji staje się bardziej zrozumiały. I chociaż zastosowanie narracji w pierwszej osobie niejako wskazuje już na zakończenie powieści, to jej końcówka mimo wszystko trzyma w napięciu.

Pomaga w tym lekki styl Aguirre i dobra praca wykonana przez tłumaczkę, która oddała zamiary autorki. Na kartach powieści nie brakuje wulgarnych głów takich jak „rżnąć” czy „rozjebać”, które zostały jednak osadzone w konkretnym kontekście i bronią się charakterem głównej bohaterki oraz używanym przez nią językiem. Dzięki temu powieść będąca niejako hołdem dla kobiet krzywdzonych przez mężczyzn staje się przyjemna w odbiorze, a co najważniejsze, wciągająca.

Czytaj też:
Janiszewska o krzywdzie dzieci, demonach przeszłości i histerii. „Największy obłęd bierze się z niemocy”

Źródło: WPROST.pl