Muzyczne espresso w Poznaniu. Next Fest Music Showcase & Conference to bardzo cenna impreza

Muzyczne espresso w Poznaniu. Next Fest Music Showcase & Conference to bardzo cenna impreza

Koncert Darii ze Śląska
Koncert Darii ze Śląska Źródło:Archiwum prywatne
Tegoroczne festiwalowe lato będzie niezwykle intensywne. Wśród zaproszonych do Polski artystów znalazły się największe gwiazdy muzyki na świecie. Rozgrzewką przed wyjątkowo mocnym sezonem był Next Fest Music Showcase & Confrence. Przez trzy dni publiczność miała okazję zapoznać się z twórczością debiutantów i nowym materiałem dobrze znanych artystów. Mam wielką nadzieję, że poznański showcase da początek wielu spektakularnym karierom, bo w rozsianych po mieście klubach i na scenach plenerowych nie brakowało talentu.

Spacery po Poznaniu nie należą obecnie do najprzyjemniejszych. Centrum miasta jest rozkopane i zastawione płotami oddzielającymi szlaki dla pieszych od placu budowy i remontowanych nieprzejezdnych ulic. Zorganizowanie showcase'u, którego nieodzownym elementem jest przemieszczanie się między klubami muzycznymi, wydaje się w takich warunkach pomysłem dość ryzykownym.

Ale branża tęskniła i tęsknili fani, którzy w pamięci noszą poprzednika Next Festu, czyli Spring Break Festival. Żadne, nawet najbardziej uprzykrzające życie, remonty nie byłyby w stanie powstrzymać wygłodniałej publiczności, która po paru latach, wywołanej pandemią posuchy, pragnęła muzyki, jak nigdy wcześniej.

Dostała ją w potężnej dawce. Next Fest był doskonałym otwarciem sezonu festiwalowego i muzycznym espresso dającym ogrom energii przed zbliżającym się, niezwykle intensywnym, latem. Nawiązując do hasła wydarzenia: Spring is great again!

Taki tłum, że tchu brak

Jednym z koncertów inaugurujących festiwal był występ Darii ze Śląska. Na pochodzącą z Katowic artystkę czekał tłum, wypełniający po brzegi wielką salę w Centrum Kultury Zamek. Trudno się temu dziwić, bo single zaprezentowane przed premierą debiutanckiego albumu „Daria ze Śląska tu była” cieszą się ogromną popularnością, docierając na szczyty radiowych list przebojów.

Nie oznacza to jednak, że zabrakło osoby zdziwionej tą sytuacją. Wychodząc na scenę Daria była wyraźnie poruszona i zaskoczona olbrzymią frekwencją. Emocje były tak silne, że – jak sama przyznała – zabrakło jej tchu. Po chwili przyszło jednak opanowanie i demonstracja talentu, który, już w bardzo nieodległej przyszłości, przyniesie jej kolejne wielkie sukcesy.

Pisząc utwory takie, jak koncertowy majstersztyk „Houston”, czy przejmujący, boleśnie szczery i odwołujący się do kolektywnych doświadczeń olbrzymiej rzeszy ludzi „Chinatown”, trzeba liczyć się z wybuchem ogromnej popularności.

Czytaj też:
O niej będzie głośno. Daria ze Śląska: Dziwactwo siedzi we mnie od zawsze

Młodzież

Showcase’y można traktować jak prognozy, zdradzające, w jakim kierunku podążać będą gusta publiczności w najbliższych latach. Jeśli faktycznie muzyka, wybrzmiewająca podczas Next Fest w poznańskich klubach jest takim zwiastunem, to czeka nas wyjątkowo ciekawie brzmiąca przyszłość.

W ciasnym irish pubie The Dubliner, przy nienachalnym oświetleniu, przed publicznością zaprezentowali się zuchwali i odważnie eksperymentujący młodzi ludzie, których twórczość trudno przyporządkować, jakże lubianym, przez krytykę gatunkom. USO 9001 i Artificialice niewątpliwie nie stronią od romansu z jazzem, improwizacją, elektroniką i brzmieniami nawiązującymi do dokonań post rocka.

To wyjątkowo intrygująca fuzja, której istnienie zwalić można, oczywiście, na „poszukiwanie artystycznej tożsamości”, ale wolę wierzyć, że ta bezczelna mikstura nie zamknie się w żaden niepotrzebny szablon.

Świetnie zaprezentowała się filigranowa Ania Szlagowska, która choć niewielka ciałem, to swoją muzyczną osobowością potrafi szczelnie wypełnić sceniczną przestrzeń. By przekonać się o sile jej wokalu i drzemiącym w niej talencie, wystarczy przejść się na koncert. Niedowiarków przekona być może to, kto pojawia się obok Ani na scenie. Zaproszenie do wspólnego grania przyjęli od niej basista Paweł Stachowiak, czyli znany z EABS Wuja HZG, klawiszowiec Miłosz Olenicki i perkusista Oskar Augustyn. Współpraca zaowocowała wysokiej próby soulem, który rozbuja i rozgrzeje niejedną letnią imprezę.

Czytaj też:
Paulina Przybysz dla „Wprost”: Przepraszam przyszłe pokolenia za to, że zostawiamy im taki syf

Rap ma się w Polsce bardzo dobrze, a zważywszy na to, że Szczyl i Janusz Walczuk mają kolejno 23 i 25 lat, to w nadchodzących latach nie spodziewałbym się osłabienia gatunku. Ten pierwszy zgarnął właśnie zasłużonego Fryderyka za płytę „8171” i w Poznaniu pokazał, że jest obecnie jednym z najbardziej charyzmatycznych przedstawicieli rap-sceny.

Oparty na szczerych, introspektywnych rymach materiał obu raperów, zdolny jest zamknąć usta boomerów, łkających za przeszłością… Gdyby tylko zechcieli posłuchać.

Dojrzali

W poznańskich klubach zaprezentowali się też muzycy bardziej doświadczeni lub obecni na polskim rynku nieco dłużej. Trójmiejski zespół Nene Heroine, balansując na granicy progresywnego rocka i jazzu, zabrał publiczność w spowitą dymem psychodeliczną podróż.

To kolejny już przykład, że tęsknota za jazzującym i uciekającym się do improwizacji graniem jest na rynku bardzo wyraźna. I bardzo dobrze, bo im więcej niebanalnych kompozycji, tym ów rynek bardziej jakościowy.

Gitarowe granie, któremu rynkowe marudy nieustannie wieszczą zagładę, wcale nie chce zginąć i odejść w niepamięć. Przed poznańską publicznością zaprezentowali się m.in. czerpiący pełnymi garściami z nowej fali Mona Polaski z materiałem ze swojej najnowszej płyty „Oryginał”. Izzy and the Black Trees zagrali utwory ze swojej drugiej płyty „Revolution Comes in Waves”, która uznaniem cieszy się również poza granicami kraju. Nostalgię do lat 90. i brzęczących w nich brudnych gitar zaspokoił z kolei koncert krakowskiego zespołu Cinemon.

Czytaj też:
Kaśka Sochacka: Nie sądziłam, że moja historia może mieć dla kogoś tak duże znaczenie

Z zaskakującej strony pokazał się Jacek Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni, który wystąpił ze swoim autorskim setem DJ-skim. Pełen refleksji materiał z nominowanej do Fryderyka debiutanckiej płyty „Zeszyt pierwszy” zagrał Jakub Skorupa, a Bartek Królik zapewnił, zebranej na dziecińcu Zamku Cesarskiego w Poznaniu, publiczności kilkadziesiąt minut wyjątkowo pozytywnego grania, w którym słychać zamiłowanie do funku.

Starszaki

Do Poznania przyjechali również artyści doskonale znani polskiej publiczności, którzy na największych festiwalowych scenach zaprezentowali swój nowy materiał. Dużym wydarzeniem był koncert Kasi Nosowskiej, której nowa solowa płyta ukaże się w połowie maja. Potężną dawkę energetycznego grania zaserwował fanom, niekwestionowany zwycięzca tegorocznych Fryderyków, Mrozu. Mery Spolsky nie tylko zagrała nowe kompozycje, lecz także zaskoczyła publiczność odświeżonym, odwołującym się do BDSM scenicznym wizerunkiem. Nowymi piosenkami podzieliła się także, przygotowująca się do wydania kolejnej płyty Sarsa.

Czytaj też:
Mrozu: Nie trzeba lecieć do Indii i smarować sobie czymś głowy, żeby się rozwijać duchowo

W klubie Tama pojawił się 1988, który w zeszłym roku był wyjątkowo zapracowany. Gdyński producent, działał na kilku frontach, m.in.: współtworząc z Brodką jej fenomenalną płytę „Sadza” i komponując muzykę do filmu „Braty”. Jego mroczny klubowy set DJ-ski był dla wielu uczestników festiwalu pozycją obowiązkową.

Podobnie było z resztą z występem grupy KAMP!, który zamknął trzydniowe wydarzenie. Łódzki kolektyw kończy w tym roku działalność, więc poznański koncert, był jedną z ostatnich okazji do posłuchania ich muzyki na żywo.

Podczas Next Festu można było posłuchać na żywo również m.in. Ralpha Kamińskiego, Margaret, Julii Pietruchy, Tomka Makowieckiego, Sorry Boys, Swiernalisa i Jamala.

Czytaj też:
Są na szczycie, na koncerty przychodzą tłumy. „Mówimy, co nam się w Polsce nie podoba”

Najważniejsze imprezy muzyczne

O wiośnie mówi się, że wybucha, bo nagłość, z jaką natura rozbudza się ze snu jest przyczyną pięknego widowiska. Młoda polska muzyka ma w sobie mnóstwo takiego wiosennego dynamitu. Czasem skutkuje to emocjonalnymi eksplozjami, a innym razem tak energetycznymi, że wyrzucają z butów. Na Next Fest Music Showcase można było przeżyć ich wiele.

Showcase’y to, w mojej ocenie, niezmiennie najważniejsze i najcenniejsze imprezy muzyczne. To na nich zaczynają się wielkie muzyczne przygody i wieloletnie przyjaźnie z publicznością. Ich powrót po pandemicznej przerwie, to powód do wielkiej radości.

„Sadza”, czyli Brodka bez filtra. „Ta muzyka jest jak wycieczka w głąb mojego serca”Czytaj też:
To ona stoi za sukcesem sanah. „Coś podobnego jeszcze długo się nie powtórzy”