Marta Byczkowska-Nowak: „Re Trans Misja” wychodzi dwadzieścia lat po „Trans Misji”, płycie, która stała się kultowa i inspiruje dziś artystów również młodego pokolenia. Masz jakieś refleksje związane z upływem czasu?
Reni Jusis: Nie, na no dzień staram się o tym nie myśleć, bo to byłoby zbyt sentymentalne. Zresztą dotąd zawsze unikałam jubileuszy. Ale ta płyta rzeczywiście okazała się tak ważna jednocześnie dla mojej publiczności i dla artystów tworzących dziś rynek muzyczny, że zdecydowałam się na ten krok. Myślę, że podejmując decyzję o nagraniu „Re Trans Misji” odcięłam pępowinę, bo przez dwadzieścia lat odrzucałam większość remiksów, które do mnie przychodziły. Również dlatego, że wydawało mi się, że one nie wnoszą nic nowego. A teraz wydarzyło się coś niezwykłego, muzycy i producenci, którzy występują na „Re Trans Misji” stworzyli zupełnie nowe jakości. To są już ich utwory, przefiltrowali ich przez siebie, swoje wrażliwości, dali im nowe życie. Wielka wdzięczność, że to tak mocno rezonuje, bo ta płyta była bardzo ważna też dla mnie.
Po niej bardzo dużo się zmieniło, odcięłam łatkę „Zakręconej” i zaczęłam pracować na nowy styl muzyczny, w który zakorzeniłam się na dłużej.
Ale nie była to droga prowadząca zawsze tylko w górę, mimo spektakularnego debiutu, który zgarnął trzy Fryderyki.
Zdecydowanie nie. Ze wszystkich stron słyszałam wtedy podszepty, że druga płyta powinna być taka sama, jak pierwsza, że trzeba odcinać kupony od świetnej sprzedaży. Ale dla mnie taki ruch byłby krokiem wstecz, chciałam szukać siebie. I odnalazłam się na mojej trzeciej płycie, „Elektrenice”, która nie odbiła się prawie żadnym echem. Ta muzyka jeszcze nie była popularna w naszym kraju. Zagraliśmy bardzo trudną trasę koncertową, gdzie, delikatnie mówiąc, nie było tłumów.
Ludzie nie wiedzieli jak się tańczy, kultura klubowa była w powijakach.
Trudno było wtedy utrzymać zespół i w ogóle żyć z tego. Po koncertach nie mieliśmy hotelu, wracaliśmy po nocach do domu przez pół Polski. Pamiętam trudną rozmowę z menedżerem o tym, co dalej i swoją konsekwencję: dalej to samo, chcę dalej robić taką muzykę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.