Senyszyn o moralności polskich posłów

Senyszyn o moralności polskich posłów

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. WPROST 
Europoseł SLD martwi się o swoich kolegów mieszkających w hotelu sejmowym przy Wiejskiej. Na swoim blogu krytykuje marszałka Komorowskiego za zaostrzenie regulaminu.
Joanna Senyszyn, gdy była jeszcze posłem polskiego parlamentu, musiała być świadkiem niejednej szalonej zabawy w hotelu poselskim. Bo zaczyna swój wpis na blogu z ewidentnym rozrzewnieniem. - Przez lata Dom Poselski był niczym hotel robotniczy. Swojski, z wystrojem w stylu „wczesny Gierek". Przez cienkość ścian, krępujący, ale bez przesady. Posłowie robili, co chcieli, a na noc zapraszali, kogo chcieli. Jak w domu. I nikt się nie czepiał, pod warunkiem, że nie hałasowali.

Pani europoseł, która została zesłana przez swoją partię do Brukseli, najwyraźniej żal tamtych, straconych bezpowrotnie, dni. I jest za to zła na marszałka Bronisława Komorowskiego. 

- I tak by pewnie trwało nadal, gdyby marszałek Komorowski nie pozazdrościł swoim kolegom nadmiaru swobód obywatelskich. Ten stateczny mąż żonie i ojciec dzieciom uznał, że pora przekształcić Dom Poselski w internat dla trudnej młodzieży. Zaostrzył regulamin na odpowiadający bardziej naturalnemu prawu niż doborowi. Wraz z równie bogobojnymi wicemarszałkami Sejmu, a może nawet i z błogosławieństwem miłościwie nam panującego kleru, nakazał posłom moralne prowadzenie. Uznał, że posłowie nie mają prawa przyjmować na noc w swoich pokojach nikogo poza żonami i dziećmi. Jedynym ustępstwem na rzecz świeckiego państwa jest zgoda na żony cywilne, a nie tylko konkordatowe. Nie sprawdza się także, czy dzieci są ochrzczone.


To oczywista fikcja. Poseł może przyjąć w pokoju każdego gościa, a ten może zostać do rana. Zadość stało się tylko obłudzie. Dulszczyzna przeniosła się z głowy marszałka Komorowskiego do Domu Poselskiego. Via Uchwała nr 36 Prezydium Sejmu RP z Roku Pańskiego 2009.

mm