Wcielił się w Patryka Vegę. Wyznaje: „Kiedyś powiedziałem, że nigdy u niego nie zagram”

Wcielił się w Patryka Vegę. Wyznaje: „Kiedyś powiedziałem, że nigdy u niego nie zagram”

Rafał Zawierucha
Rafał Zawierucha Źródło: Archiwum prywatne
Jeśli przychodzą do mnie propozycje, a wiem, że ja nie mogę skorzystać, staram się polecić dwa czy trzy nazwiska aktorów-kumpli, którzy wykonają tę pracę tak samo dobrze, jak ja i będą wdzięczni za rolę. Myślę, że to jest normalne, tak też działa Hollywood. Tam kolega, starając się o rolę, mówi kolegom o castingu, na który idzie i pozwala, by wygrał najlepszy – mówi Rafał Zawierusza, aktor.

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Zagrałeś Romana Polańskiego, zagrałeś Patryka Vegę, zacząłeś specjalizować się w graniu reżyserów. Kogo jeszcze chciałbyś zagrać?

Rafał Zawierucha: Jak już iść w tym kierunku, to Wajdę i Łomnickiego. A jak jedziemy po bandzie, to jeszcze Scorsese, ale tutaj charakteryzacja mogłaby mieć kłopot, chociaż nasza polska ma taki poziom, że pewnie daliby radę. Natomiast co do mojego emploi, to lubię, jak się rozwija, jak się zmienia, jak jest wielobarwne. Staram się przyjmować propozycje, które przełamują dotychczasowe moje kreacje, to co stworzyłem w teatrze, filmie czy serialu.

Nie miałeś obaw albo wątpliwości przyjmując rolę Vegi?

Ciężko to rozpatrywać w takich kategoriach, bo mój zawód opiera się jednak na tym, żeby podejmować ryzyko i wyzwania. Często na różnych etapach życia zawodowego, gdy otrzymuję propozycję roli, zastanawiam się, co gdyby zaproponowano mi zagranie Hitlera, esesmana, jakiegoś mordercy czy zboczeńca? Przykłady można mnożyć i zastanawiać się, czy miałbym wątpliwości albo obawy. Tutaj w grę wchodziła kontrowersyjna postać żyjąca, tworząca na różnych etapach swojego życia różne efekty filmowe, czego absolutnie nie oceniam, bo jedne trafiają do jednych, drugie do drugich.

Ale podjąłem się tej roli, bo już na etapie scenariusza było to dla mnie ogromne wyzwanie.

Film „Niewidzialna wojna” jest promowany jako biografia najbardziej kontrowersyjnego reżysera. Patryk Vega zasługuje na to miano?

Myślę, że tak. On buduje wokół siebie dużo kontrowersji, nie tylko na poziomie filmowym, branżowym, ale również na poziomie całego medialnego szaleństwa wokół jego filmów. Myślę, że to trafne miano i nie jest pejoratywne, tutaj bardziej chodzi o to, że jego działalność porusza, powoduje, że rozmawiamy, może obligować do zastanowienia się nad tym, co robimy w życiu, a czego może nie powinniśmy robić.

Artykuł został opublikowany w 33/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Ponadto w magazynie