Naukowa ekspedycja miała za zadanie zbadać przez osiem dni nowo odkryty fragment oceanu, na który po latach oczekiwań można było wpłynąć statkiem. Wszystko przez oberwanie się potężnej góry lodowej o powierzchni 510 kilometrów kwadratowych z Półwyspu Antarktycznego. Tego, co znajduje się na tych wodach, nikt się nie spodziewał.
Chcieli zbadać nieznane wody. Odkryli rozwinięty ekosystem
Naukowcy ze statku badawczego R/V Falkor należącego do Schmidt Ocean Institute wykorzystali specjalistyczne, zdalnie sterowane urządzenie, które pomogło im zbadać nieznane wody. Początkowo zakładano jednak, że w głębinach morskich badacze odkryją co najwyżej słabo rozwinięte formy życia.
Nie spodziewaliśmy się znaleźć tak pięknego, tętniącego życiem ekosystemu – wyznała współprowadząca wyprawę naukowiec dr Patricia Esquete.
Okazało się, że wody te skrywały mnogość ryb, ośmiornic, gigantycznych pająków wodnych, ale i morskiego stwora, który od lat owiany był legendą.
Morski stwór zszokował naukowców
Wspomnianym morskim stworem była gigantyczna meduza widmowa (Stygiomedusa gigantea), która nigdy wcześniej nie została sfilmowana przez człowieka. Gatunek ten może urosnąć nawet do 10 metrów długości.
Ponadto w przeciwieństwie do innych przedstawicieli rodziny meduz, ogromny osobnik nie ma macek, a swego rodzaju ramiona, które wykorzystuje do łapania ofiar. Istnieje prawdopodobieństwo, że to właśnie wspomniana meduza mogła być legendarnym morskim stworem, którego od wieków bali się marynarze.
Dalsze badania na temat odkrytego ekosystemu wykażą, czy zawiera on jeszcze więcej ciekawostek i rozjaśnią naukowcom, dlaczego przez tak wiele lat nikt nie wiedział o istnieniu tak złożonej struktury życia w okolicach Antarktydy.
Czytaj też:
Zaskakujące znalezisko we wnętrzu Ziemi. Tego nikt się nie spodziewałCzytaj też:
Krwiste oceany i purpurowe morza. Ziemia może całkowicie zmienić kolory