„Czeka nas fala detranzycji” – alarmuje tytuł rozmowy z seksuologiem prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem przeprowadzonej przez Krystynę Romanowską we „Wprost”. Profesor uważa, że w bliskiej przyszłości młode osoby – pochopnie i niesłusznie zdiagnozowane jako transpłciowe – będą zgłaszać się do seksuologów i chirurgów plastycznych, prosząc o pomoc medyczną w powrocie do płci urodzeniowej.
Jakiej można konkretnie spodziewać się skali tego zjawiska? Profesor nie wie. „Niestety, nie mamy wiarygodnych statystyk, które mówią o liczbie osób, które po tranzycji będą chciały wrócić do swojej płci” – mówi. Ale myśli o tym z obawą.
Dlaczego słowa Lwa-Starowicza są szkodliwe?
Jesteśmy autorkami książki o zjawisku zauważalnym wyraźnie w Polsce i na Zachodzie *– wzroście liczby transpłciowych nastolatków i tych, które poszukują swojej tożsamości płciowej.
Wiemy, że rodzice tych młodych osób stają przed nieznanym, brakuje im wzoru postępowania, co w tej sytuacji robić, przekazu pokoleniowego, pewności, że można ufać nauczycielowi, psychiatrze, psychologowi, bo każdy z nich może oceniać sytuację inaczej i często tak się dzieje.
Wielu z nich intuicyjnie kieruje się więc miłością do dziecka i robi tak, jak uważa, że będzie najlepiej. Wielu z powodu strachu o dziecko reaguje odrzuceniem tego, co ono o sobie mówi, a także jego samego. Wtedy może być bardzo źle. Większość transpłciowych nastolatków, które próbowały odebrać sobie życie, to osoby odrzucone.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.