Naukowiec apeluje po pożarze nad Biebrzą. „Nie widzimy słonia w salonie. To jest kluczowe”

Naukowiec apeluje po pożarze nad Biebrzą. „Nie widzimy słonia w salonie. To jest kluczowe”

Donald Tusk i Tomasz Siemoniak nadzorowali akcję gaśniczą w Biebrzańskim Parku Narodowym
Donald Tusk i Tomasz Siemoniak nadzorowali akcję gaśniczą w Biebrzańskim Parku Narodowym Źródło: PAP / Artur Reszko
Jestem już zmęczony czytaniem o tym, jak premier jest zaniepokojony, stara się osobiście nadzorować akcję gaśniczą, ale z drugiej strony nie widzimy słonia w salonie, który jest odpowiedzialny za 90 procent tych problemów – mówi „Wprost” dr hab. Michał Żmihorski.

Piotr Barejka, „Wprost”: Dlaczego nie dziwi pana kolejny w tym roku pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym?

Dr hab. Michał Żmihorski, dyrektor IBS PAN w Białowieży: Po pierwsze mamy w tym roku dużą suszę, zima była łagodna, opadów niewiele, śnieg szybko znikał. Chodząc po Puszczy Białowieskiej, w której mieszkam, widzę, jak jest dramatycznie sucho. W miejscach, gdzie o tej porze roku powinno być pół metra wody, można chodzić w trampkach. Na dnie niegdysiejszego zbiornika wodnego chrzęszczą suche liście i trawy, jest zero wilgoci.

W szerszej perspektywie nie dziwi mnie to dlatego, że Polska przez całe dziesięciolecia inwestowała w projektowanie, budowanie i utrzymywanie systemów pozbywania się wody wszędzie, gdzie się dało. W zasadzie wszystkie tereny podmokłe, zastoiska wodne, torfowiska, bagna albo doliny rzeczne, są dramatycznie zmeliorowane, pocięte rowami. Czy to łąki na Pomorzu, czy dolina Noteci, rezerwat Bagno Wizna, czy lasy bagienne, jak chociażby Puszcza Białowieska.

Premier Tusk podczas wizyty nad Biebrzą zapowiadał, że rząd będzie dyskutował o zaostrzeniu kar dla podpalaczy, choć przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Pan za to apelował do premiera, aby ukarać przede wszystkim tych, którzy „za pieniądze podatników” osuszają Polskę. Kogo miał pan na myśli?

Uchylę się od wskazywania konkretnych osób, ale jeżeli w dobie takiej suszy, jaką mamy teraz, i poważnych jej konsekwencji na horyzoncie, nadal inwestujemy duże pieniądze podatników w dalsze uszczuplanie naszych zasobów wody słodkiej. To jest działanie wręcz na granicy jakiegoś sabotażu. Być może więc właśnie na poziomie premiera potrzebna jest odważna interwencja, by radykalnie zmienić podejście.

Czytaj też:
Deweloperskie „czyszczenie”? Tajemnicze pożary w Otwocku. „Mam wrażenie, że spaliło się wszystko”

Jestem już zmęczony czytaniem o tym, jak premier jest zaniepokojony, stara się osobiście nadzorować akcję gaśniczą, ale z drugiej strony nie widzimy słonia w salonie, który wszystko rozwala i jest odpowiedzialny za 90 procent tych problemów.

Co zatem powinno się pana zdaniem zmienić?

Sto lat temu problemem było to, że lasy bagienne były bardzo trudno dostępne, ludzie nie mogli tam ani wycinać drzew, ani wywieźć stamtąd drewna, bo konie zapadały się w podmokłym, grząskim gruncie. Podobnie było na polach uprawnych, które zalewała woda, więc nie dało się na nie wjechać, a plony nie rosły. Problem w tym, że to perspektywa sprzed stu lat.

Teraz jest zupełnie inaczej, wody mamy za mało, plony są limitowane dostępnością wody, lasy się palą, gatunki drzew obumierają, bo jest dramatyczna susza, a my cały czas tkwimy w myśleniu, jak byśmy wody mieli za dużo, cały czas meliorujemy bagna i tępimy bobry. Urzędy i instytucje odpowiedzialne za gospodarowanie zasobami wodnymi działają tak, jakby był problem z nadmiarem wody, błędnie identyfikują kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, jakie są wyzwania.

Jak to wygląda w praktyce?

Od wielu lat, mieszkając w Puszczy Białowieskiej, obserwuję meliorację, uciekanie wody i wielowymiarowe straty, które to powoduje. Spada bioróżnorodność, gatunki wodne się wycofują, w końcu dotyczy to nas, bo wzrasta zagrożenie pożarowe, zamierają drzewostany, nie mamy wody w studniach. W mojej okolicy ludzie mówią, że pierwszy raz nie mają po zimie wody w studniach, więc nie wiem, jak będą dalej gospodarować, jeżeli mają w planach produkcję rolną.

Dlatego też pożarów będzie coraz więcej, będą coraz intensywniejsze, będą ginęli ludzie, będą paliły się zabudowania.

Czyli od czego powinniśmy zacząć?

Nauka jest tutaj absolutnie kluczowa, dlatego moim zdaniem pierwszy, najbardziej konieczny krok, to transfer aktualnej i rzetelnej wiedzy od naukowców, którzy zajmują się tą problematyką, do osób zarządzających zasobami wodnymi. To jest bardzo szerokie i skomplikowane zagadnienie, wchodzi tutaj kwestia geologii i hydrologii, obiegu wody, różnych warstw wodonośnych albo wodoprzepuszczalnych, liczonej w tysiącach lat historii przemiany siedlisk, powstawania torfowisk, rozkładaniu się torfu i tak dalej.

Premier nie powinien sterować ręcznie działaniami strażaków, tylko umożliwić ekspertom przekazanie wiedzy, którą wykorzystamy w praktyce zarządzania środowiskiem. To jest kluczowe zadanie premiera.

Jako kolejny krok widziałbym powstrzymanie melioracji, która obecnie ma miejsce. Dziesięć kilometrów ode mnie, we wnętrzu lasu, daleko od jakichkolwiek zabudowań i terenów uprawnych, gęsta sieć rowów melioracyjnych odwadnia Puszczę Białowieską. Z każdą chwilą naszej rozmowy uciekają setki, tysiące litrów wody, bo taka była polityka zarządzania tym terenem przez dziesięciolecia. Dzisiaj trzeba ten odpływ zatrzymać.

I jak można byłoby to zrobić?

W wielu przypadkach można zrobić w zasadzie natychmiast i dosyć tanio, bo nie chodzi o budowę skomplikowanych konstrukcji, projektowanie urządzeń, tylko wystarczy zwykła mała retencja, nawet rzucenie pnia w poprzek rowu może być już efektywne. A dalej musimy wziąć się za instytucje, które zarządzają wodą i nadal robią to, co robiły poprzednie pokolenia meliorantów. Moim zdaniem to są bardzo konserwatywne instytucyjne, o dużej „odziedziczalności” postrzegania środowiska. Nie wyobrażam sobie efektywnej zmiany w tym zakresie bez wymiany kadrowej.

Nie chodzi o stopniową, ewolucyjną zmianę, tylko musimy to zatrzymać natychmiast, bo pali się już dzisiaj.

Czytaj też:
Strażaczka: Mało kobiet jest wystarczająco sprawnych i silnych, żeby to robić
Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”. Tusk odmawia Trzaskowskiemu. Co ujawniły debaty?

Artykuł został opublikowany w 17/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.