„Ludzie na ulicach są przeciwko moim rządom. Wypełniam ich żądanie” – oświadczył Sarkisjan, który stanął na czele rządu po 10 latach prezydentury. W oświadczeniu polityk poinformował, że opuszcza urząd i po raz ostatni zwraca się do obywateli jako przywódca kraju.
Rezygnacja premiera nastąpiła 11. dnia protestów, gdy do demonstrujących na ulicach dołączyli umundurowani żołnierze. Przed ogłoszeniem, że Sarksjan opuszcza urząd, policja wypuściła Nikolę Pasziniana, nieformalnego przywódcę protestów i lidera opozycji. W niedzielę polityk został aresztowany razem z setkami innych osób i aż do momentu jego zwolnienia nie było wiadomo, gdzie był przetrzymywany. W oświadczeniu Serż Sarkisjan przyznał, że jego oponent miał rację, a to on się mylił.
Największe od lat protesty
Tysiące demonstrujących na ulicach Erywania wykrzykiwały w radości imię opozycjonisty, na którego uwolnienie mocno naciskali uczestnicy protestów. Trwające przez kilkanaście dni demonstracje, uznawane za jedne z największych w ostatnich latach w Armenii, były reakcją na objęcie przez Sarkisjan stanowiska premiera po zakończeniu dwóch kadencji w roli prezydenta. Już pod koniec prezydentury Sarkisjan szykując się do zmiany stanowiska przeforsował poprawki w konstytucji zwiększające uprawnienia premiera kosztem prezydenta, którego rola stała się niemal wyłącznie reprezentacyjna.
Kolega Putina
Krytycy Sarksjana zarzucali mu, że zbytnio zbliżył kraj do Rosji, bratając się przy tym z Putinem. Opozycja krytykowała byłego prezydenta także za rzekome powiązania korupcyjne. W trakcie demonstracji nie zabrakło również głosów sprzeciwu wobec łamania praw człowieka i haseł socjalnych związanych z trudną sytuacją w kraju.