W wywiadzie dla Radia Kraków wicemarszałek Ryszard Terlecki został poproszony o przedstawienie słuchaczom sytuacji w Zjednoczonej Prawicy. Prowadzący rozmowę zwracał uwagę na fakt, że krótko przed 10 maja, kiedy pierwotnie Polacy mieli głosować na swoich kandydatów, poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej było rekordowo niskie. Tymczasem teraz, zastępujący ją Rafał Trzaskowski coraz bardziej zbliża się do liderującego w sondażach Andrzeja Dudy.
– Trzaskowski zawdzięcza to panu Gowinowi. Na to, że wybory się nie odbyły, złożyło się wiele przyczyn, w tym działanie lidera Porozumienia, które było sprzeczne z naszym pomysłem przeprowadzenia wyborów w maju. Potem się okazało, że Senat to przetrzymał, zostało to przyjęte i czasu brakło. Trzeba było przełożyć wybory na czerwiec – przypomniał.
Terlecki stwierdził, że skutki działań Jarosława Gowina sięgnęły znacznie dalej. – Dziś byłoby po wyborach, po wygranej Andrzeja Dudy, można przypuszczać, że PO by nie było. Ona by się rozpadła w rezultacie rozliczeń po wyborach – stwierdził.
– To oczywiste, że wyborcy PO, którzy łapali się za głowę, patrząc na Kidawę-Błońską, przenosili swoje głosy na Hołownię, Kosiniaka. Teraz są szczęśliwi. Jest kandydat, który mobilizuje PO. Oni wrócili. Stąd wzrost Trzaskowskiego. On odbudował wynik PO, zebrał te głosy – wskazywał Terlecki.
Czytaj też:
Sztab Trzaskowskiego zaprezentował hasło. „Zbliżamy się do 400 tys. podpisów”Czytaj też:
Najnowszy sondaż prezydencki. Trzaskowski goni DudęCzytaj też:
Mastalerek: Przyszedł i powiedział: spadajcie. Kosiniak-Kamysz przez Trzaskowskiego stracił życiową szansę