Na burzę w opozycji zanosiło się już od połowy zeszłego miesiąca. Dokładnie 18 września w Sejmie Prawu i Sprawiedliwości udało się przegłosować ustawę o ochronie zwierząt. Ale PiS nie zrobił tego własnymi siłami. Inaczej zagłosowali przecież politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i część polityków Porozumienia Jarosława Gowina. Z pomocą Jarosławowi Kaczyńskiemu przyszły więc wtedy Platforma Obywatelska i Lewica. Od początku w sprawie „piątki dla zwierząt” wyłamywało się PSL, ale i bez ludowców, stosunkiem 356 głosów „za” do 75 „przeciw” i 18 wstrzymujących się, udało się projekt przyjąć. W pierwotnie zaproponowanej formie, tj. z całkowitym zakazem hodowli zwierząt futerkowych czy ograniczeniem uboju rytualnego, ustawa trafiła do prac w Senacie.
Czytaj też:
Awantura o hodowlę zwierząt na futra. Te kraje też wprowadziły zakaz
Prace tam jeszcze trwają, ale już teraz wiadomo, że o porozumienie będzie trudno, a ofiarą braku konsensusu może paść krucha senacka większość opozycji. Tworzy ją 43 senatorów Koalicji Obywatelskiej, dwoje senatorów Lewicy, trójka senatorów PSL i trzej senatorowie niezrzeszeni. Poza tą układanką pozostaje senator Lidia Staroń, której częściej po drodze z PiS niż z opozycją. Układ sił 51 (opozycja) do 48 (PiS) jest zatem bardzo niestabilny i łatwo policzyć, co oznaczałoby wypadnięcie z niego ludowców. A to, jak usłyszeliśmy, bardzo realny scenariusz. Dodatkowo jest to scenariusz, w którym najwyraźniej gubią się sami wykonawcy, a podział ról jest kwestią dyskusyjną.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.