Morawiecki rozważa sięgnięcie po art. 4. NATO. Premier: Reżim białoruski ma dwa rodzaje „broni”

Morawiecki rozważa sięgnięcie po art. 4. NATO. Premier: Reżim białoruski ma dwa rodzaje „broni”

Mateusz Morawiecki
Mateusz MorawieckiŹródło:Shutterstock / Alexandros Michailidis
Dyskutujemy z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO – powiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej. Co oznacza takie rozwiązanie?

W niedzielę PAP opublikowała wywiad z szefem polskiego rządu, w którym Morawiecki mówi m.in. o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i działaniach mających przeciwdziałać drożyźnie. Premier Morawiecki zapewnił w nim, że polska granica będzie tarczą, która zatrzyma zapędy Łukaszenki. Przyznał jednak, że obecnie sprawy poszły już „za daleko”. Zapowiedział możliwość współpracy z sojusznikami z NATO, których także dotyczy zachowanie białoruskiego dyktatora. Stwierdził, że chodzi m.in. o wzmocnienie sankcji, ale nie tylko. – Dyskutujemy z Łotwą i w szczególności z Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO – powiedział premier.

Pytany o dopuszczenie obecności mediów na granicy, Morawiecki stwierdził:

Reżim białoruski ma do dyspozycji dwa rodzaje „broni”: posługiwanie się ludźmi jako żywymi tarczami i dezinformację.

Zdaniem szefa rządu, obecność dziennikarzy przy linii granicznej mogłaby doprowadzić do zwiększenia liczby prowokacji, a w przypadku przerwania tymczasowego płotu, życie pracowników mediów mogłoby być zagrożone.

O czym mówi art. 4. NATO?

Co to oznacza? W art. 4. Traktatu Północnoatlantyckiego czytamy:

Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć – zdaniem którejkolwiek z nich – zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej zaostrzyła się 8 listopada, gdy w rejon Kuźnicy Białostockiej dotarły tysiące migrantów. W niedzielę 14 listopada polskie służby zaczęły informować o wzmożonej aktywności w obozowisku. Straż Graniczna twierdzi, że przygotowania mogą świadczyć o próbie przypuszczenia szturmu na granicę.

W koczowisku w okolicach Kuźnicy przebywa około tysiąca osób. Ich działania są wspierane przez białoruskie służby, które dostarczają żywność, namioty, ale też sprzęt do niszczenia płotu na granicy. Migranci dostają także gaz łzawiący, którego używają wobec polskich służb oraz gruz, którym rzucają przy próbach wdarcia się do Polski.

Sytuację na granicy relacjonujemy NA ŻYWO we Wprost.pl.