Bunt w PPS po transferze Senyszyn i Rozenka. „Ostatnie wydarzenia są dla nas bolesnym ciosem w plecy”

Bunt w PPS po transferze Senyszyn i Rozenka. „Ostatnie wydarzenia są dla nas bolesnym ciosem w plecy”

Andrzej Rozenek, Gabriela Morawska-Stanecka, Wojciech Konieczny, Joanna Senyszyn, Robert Kwiatkowski
Andrzej Rozenek, Gabriela Morawska-Stanecka, Wojciech Konieczny, Joanna Senyszyn, Robert Kwiatkowski Źródło:Newspix.pl / Wojciech Tomaszek / Fotonews
Nie minął jeszcze tydzień od powstania w Sejmie koła Polskiej Partii Socjalistycznej, a już doszło do buntu w ugrupowaniu. Kilkudziesięciu działaczy żąda usunięcia ze swoich szeregów Joanny Senyszyn i Andrzeja Rozenka, a także domaga się wyciągnięcia konsekwencji wobec Wojciecha Koniecznego.

14 grudnia grupa parlamentarzystów Lewicy ogłosiła, że odchodzi z klubu i powołuje koło Polskiej Partii Socjalistycznej. Nowe koło utworzyli senator Wojciech Konieczny, wicemarszałek Gabriela Morawska-Stanecka oraz troje posłów: Joanna Senyszyn, Krzysztof Kwiatkowski i . Senyszyn i Rozenek ogłosili też, że wstępują w szeregi PPS.

Powstało koło PPS. Nie wszystkim to się podoba

Po rozłamie na lewicy Polska Partia Socjalistyczna odzyskała formalną reprezentację w parlamencie po 24 latach przerwy. Okazuje się, że jednak nie wszystkim to się spodobało. Kilkudziesięciu działaczy partii opublikowało na Facebooku oświadczenie, w którym twierdzą, że ich partia „jest niszczona” i dają wyraz niezadowoleniu z działalności Koniecznego – przewodniczącego Rady Naczelnej PPS. Według członków partii powołanie koła „odbyło się bez uzgodnienia wewnątrz partii oraz bez jakiejkolwiek zgody Rady Naczelnej, która jest jedynym organem uprawnionym do podejmowania decyzji tego rodzaju”. Działacze nie zgadzają się też z przyjęciem do partii Senyszyn i Rozenka. „(ich – red.) poglądy stanowią naszym zdaniem pastisz wartości socjalistycznych, a ich obecność w PPS zagraża socjalistycznemu charakterowi naszej partii” – czytamy. Sygnatariusze protestu mają też wątpliwości, czy przyjęcie byłych posłów Lewicy w szeregi PPS odbyło się zgodnie ze statutem partii.

Oskarżenia o traktowanie partii jak „prywatnego folwarku”

„Powstanie koła parlamentarnego i transfer parlamentarzystów z Nowej Lewicy odbyły się w sposób autorytarny i niedemokratyczny oraz przy kilkukrotnym pogwałceniu statutu PPS. Były też zatajane przed osobami członkowskimi i władzami partii. Większość z nas dowiedziała się o tych decyzjach z mediów społecznościowych. W związku z powyższym pojawiające się w mediach wypowiedzi byłych członków SLD, którzy deklarują, iż zmienili przynależność partyjną lub parlamentarną ze względu na niedemokratyczny charakter swojej poprzedniej partii budzą więc u nas jedynie uśmiechy – sarkastyczne lub pełne politowania” – napisali działacze. Sygnatariusze protestu zarzucają też Konicznemu traktowanie partii jak „prywatnego folwarku”. Twierdzą też, że senator unika z nimi rozmowy. "Ostatnie wydarzenia są dla nas bolesnym ciosem w plecy" - uważają. W związku z tymi żądają m.in. jego dymisji z funkcji przewodniczącego Rady Naczelnej, usunięcia Senyszyn i Rozenka i „formalnego i wizerunkowego odcięcia się koła” od PPS.

W kolejnym wpisie na Facebooku działacze zapewniają, że nie są „rozłamowcami, chcącymi podzielić Polską Partię Socjalistyczną”.

Konieczny reaguje na bunt

„Nie bardzo wiem przeciwko czemu ten bunt jest. To tak jakby buntować się przeciwko rozwojowi partii, podmiotowości w parlamencie. Czymś, czego nie było od dwóch dekad” – skomentował zachowanie działaczy w rozmowie z Interią Konieczny. Senator twierdzi, że nieprawdą jest, że nie było rozmów z członkami PPS. – Przykro mi, że nie udało mi się przekonać kolegów. Protestujący to jakaś grupa ludzi, a PPS jest dużą partią, większą niż kiedyś. Mam wiele zupełnie innych sygnałów – stwierdził polityk.

Czytaj też:
Morawska-Stanecka ujawniła kulisy rozłamu w Lewicy. Powiedziała, kto był wtajemniczony w plan

Źródło: Interia.pl/Wprost.pl