Wszystko zaczęło się od wystąpienia, które marszałek Grodzki skierował do ukraińskich parlamentarzystów. W piątek 25 marca zamieścił na Twitterze film, w którym przeprosił Ukraińców za fakt, iż niektóre firmy kontynuują działalność w Rosji oraz za to, że „nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś”.
Zwrócił dodatkowo uwagę, iż „nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów”. – W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi – mówił Grodzki.
Pęk chce odwołania Grodzkiego
Dzień po tym zdarzeniu wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS zapowiedział złożenie wniosku o odwołanie Grodzkiego z funkcji. Jego wypowiedź nazwał „skandaliczną” i stwierdził, że Polsce nie wolno sugerować finansowania „zbrodniczego reżimu Putina”. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki na czwartek 31 marca zaplanował posiedzenie senackiego klubu PiS w tej sprawie.
Pęk zarzuca Grodzkiemu zdradę stanu. Grodzi straszy sądem
W poniedziałek 29 marca Marek Pęk stwierdził, że wystąpienie Grodzkiego „wypełnia znamiona zdrady polskiej racji stanu”. Raz jeszcze podkreślał, że musi on stracić pełnioną funkcję. Z kolei Grodzki obruszył się na słowa Pęka i ostrzegł go, że sprawa może skończyć się w sądzie.
– Jeżeli zdradą ktoś nazywa opowiadanie się za jak najszybszym zakończeniem wojny i za jak najostrzejszym potraktowaniem Rosji, to jest typowe odwracanie kota ogonem – ocenił marszałek Senatu. – Jeżeli będzie to powtarzał, spotkamy się w sądzie dodał pod adresem Pęka.
Wicemarszałek z PiS odpowiedział na to na Twitterze. „Marszałkowi Grodzkiemu, który straszy mnie sądem przypomnę, że w sądzie czekają na niego już od ponad roku, a dokładnie od 374 dni.... #LicznikGrodzkiego” – napisał, przypominając o wniosku o uchylenie immunitetu polityka KO, który od ponad roku oczekuje na rozpatrzenie.