„W niedzielę 26 czerwca grupa osób, w części zamaskowanych, z napisami na ubraniach »policja« zawłaszczyła parking, część pasa drogowego przy ul. Kilińskiego w Inowrocławiu. Miejsce to zostało otoczone przez funkcjonariuszy i odizolowane, uniemożliwiając zarówno skorzystanie przez kierowców z parkingu, jak i przejście przez niego. Wobec przynajmniej jednej z osób w tym obszarze, użyto miotacza gazu paraliżującego” - napisał w swoim oświadczeniu Ryszard Brejza.
Prezydent Inowrocławia podkreślił, że „używanie wulgaryzmów nie jest godne pochwały, ale tylko w państwach putinopodobnych może stać się okazją do użycia wobec demonstrantów gazu paraliżującego, skucia kajdankami, uderzeń, wykręcania rąk i kierowania gróźb”. „Takie zachowanie zamaskowanego funkcjonariusza policji może nosić znamiona złamania prawa poprzez przekroczenie posiadanych uprawnień” - ocenił samorządowiec.
Ryszard Brejza zaznaczył, że „Inowrocław był już w przeszłości odwiedzany przez prezydentów, premierów oraz ministrów, ale nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, aby poseł w licznym otoczeniu osób, w tym policjantów z pozainowrocławskich oddziałów prewencji zajmował część miasta, uniemożliwiając jego mieszkańcom dostęp do miejsca publicznego”.
W swoim oświadczeniu prezydent miasta tłumaczył, że „nie zgadza się na działania, które w jego przekonaniu mogą spełniać wymogi naruszania prawa i przekroczenia uprawnień”. W związku z zaistniałą sytuacją, samorządowiec złożył stosowny wniosek do Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu.
Co wydarzyło się podczas wizyty Kaczyńskiego w Inowrocławiu?
Prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził Inowrocław w niedzielę, 26 czerwca. Przed miejscem, w którym odbywało się spotkanie, zgromadzili się przeciwnicy wizyty prezesa PiS w tym mieście. Wykrzykiwali do Jarosława Kaczyńskiego niepochlebne hasła, m.in. „Balbina, chodź do nas!”. Spotkanie zabezpieczali policjanci, którzy, według relacji portalu, zablokowali parking przed budynkiem (mogli z niego korzystać wyłącznie politycy związani z PiS). Część funkcjonariuszy miała też zakryte twarze oraz odmawiała podania swoich danych protestującym.
Po spotkaniu doszło do ostrej wymiany zdań przeciwników i zwolenników PiS. – Ta kobieta uderzyła mnie w głowę polską flagą. Wykorzystują flagę do swoich politycznych celów. To są złodzieje, zdrajcy – powiedziała jedna z uczestniczek antyrządowej demonstracji.
Na nagraniu z miejsca zdarzenia widać, że w pewnym momencie doszło do przepychanki między demonstrującymi a policją. Kilka osób nagrywało funkcjonariuszy telefonami. Jeden z policjantów odepchnął mężczyzna na trawnik, a następnie lekko popchnął też drugiego manifestującego. Funkcjonariusz użył gazu łzawiącego.
Stacja TVN24 informowała, że na nagraniach zarejestrowanych przez kamerę stacji widać między innymi, jak „dwóch mężczyzn stoi bezpośrednio przed policjantami, z czego jeden z tych mężczyzn kłóci się z nimi, zwracając się do zamaskowanego policjanta w ciemnych okularach przeciwsłonecznych. Mężczyzna używa wulgaryzmów”. Następnie funkcjonariusz policji popchnął dwie osoby i użył gazu łzawiącego.
Wyborcza.pl rozmawiała z uczestnikami demonstracji. Według relacji portalu „policjanci wyciągnęli z grupy jednego z demonstrantów, a kilku brutalnie skuli kajdankami”. Innego ukarano mandatem. Jeden z protestujących relacjonował, że policja zachowywała się brutalnie.
Czytaj też:
Asystentka posłanki PiS z poważnymi zarzutami. Wini za nie samych klientów