Nazwisko Napieralskiego przewija się w aferze podsłuchowej. Stanowcze słowa posła KO

Nazwisko Napieralskiego przewija się w aferze podsłuchowej. Stanowcze słowa posła KO

Grzegorz Napieralski
Grzegorz Napieralski Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
W zeznaniach Marcina W. pojawiło się nazwisko Grzegorza Napieralskiego. Współpracownik Marka Falenty opowiadał o zażyłych relacjach z posłem KO. Polityk stanowczo zaprzecza a „Gazeta Wyborcza” ujawnia, że po złożeniu zeznań przez Marcina W. parlamentarzysta mógł paść ofiarą inwigilacji.

„Newsweek” dotarł do nowych informacji w sprawie ujawnionej w 2014 roku przez „Wprost” afery podsłuchowej. Na łamach tygodnika opisano działania Marka Falenty. Według dziennikarzy nagrane rozmowy polskich polityków, urzędników i biznesmenów miały zostać „sprzedane Rosjanom”, zanim ujrzały światło dzienne. Te doniesienia oparto na zeznaniach jednego ze współpracowników Marka Falenty – Marcina W. Biznesmen stanowczo zaprzeczał medialnym rewelacjom.

W odpowiedzi na publikację na stronie Prokuratury Krajowej opublikowano kilka protokołów wyjaśnień i zeznań Marcina W. umaczył, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego (Marcina W. – red.) relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją”.

Afera podsłuchowa. Marcin W. o Grzegorzu Napieralskim

W jednym z upublicznionych fragmentów zeznań pojawia się nazwisko Grzegorza Napieralskiego. Marcin W. opowiadał o rzekomo przyjacielskich relacjach z posłem . Grześka poznałem dość blisko gdzieś w 2013 r. Poznały się też nasze żony. Byliśmy razem na wakacjach w hotelu pod Rawą Mazowiecką w większym gronie. On wielokrotnie pożyczał ode mnie pieniądze. Nie oddawał ich. Nie mam żadnych do niego o to pretensji. Nie oczekiwałem ich zwrotu – opowiadał śledczym współpracownik Marka Falenty.

Grzegorz Napieralski zapewniał, że zeznania Marcina W. nie mają wiele wspólnego z prawdą. – Przed prokuraturą złożyłem zeznania i zadałem tym kwestiom kłam. Dziwię się, że nie ujawniono moich zeznań – podkreślił na antenie radiowej Trójki. Polityk tłumaczył, że Marcina W. poznałem przez znajomego poprzez struktury partii. – Zbigniew Ziobro specjalnie ujawnił tylko część protokołów, żeby we mnie uderzyć. Nie mam sobie nic do zarzucenia, apeluję o odtajnienie moich zeznań – dodał.

Grzegorz Napieralski był podsłuchiwany Pegasusem?

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” parlamentarzysta odniósł się także do zeznań Marcina W., który stwierdził że przed laty domagał się od niego 20-30 tysięcy złotych dla stowarzyszenia prowadzącego szkołę muzyczną, do której uczęszczały córki polityka. W zamian miał rzekomo otrzymać pomoc w konflikcie z jedną z posłanek SLD.

– To sprawa nadmuchana przez Ziobrę. Najlepiej świadczy o tym fakt, że do tych protokołów nie zostały dołączone moje zeznania, choć w tej sprawie byłem przesłuchiwany już trzy czy cztery lata temu i zaprzeczyłem tym historiom – zaznaczył dodając, że nie postawiono mu żadnych zarzutów.

Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że krótko po złożeniu zeznań przez Marcina W., w telefonie Grzegorza Napieralskiego został zainstalowany system szpiegowski Pegasus, który pozwala na przejęcie zawartości telefonu bez wiedzy jego właściciela.

Czytaj też:
Zeznania Marcina W. i 600 tys. euro w siatce. Donald Tusk mówi o ataku na swoją rodzinę
Czytaj też:
Zeznania wspólnika Falenty upublicznione. Ziobro kilka zdań poświęcił Tuskowi

Źródło: Gazeta Wyborcza / Radiowa Trójka