„Fakt” poruszył sprawę posłów, którzy mieszkają poza Warszawą. Politycy dojeżdżający do stolicy mogą korzystać z sejmowego hotelu lub wynająć mieszkanie w Warszawie, na co mogą przeznaczyć z Kancelarii Sejmu 3,5 tys. złotych miesięcznie. W 2022 roku mieszkania dla 213 parlamentarzystów kosztowało podatników około ośmiu milionów złotych. Jedną z takich osób jest Władysław Teofil Bartoszewski.
Polityk PSL mieszka w dworku w podwarszawskich Chajętach, a dojazd do Sejmu zajmuje mu około 40 minut. Bartoszewski wyjaśnił, dlaczego mieszka w stolicy. – Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie – tłumaczył.
Władysław Teofil Bartoszewski o dojeździe do Sejmu. Woli mieszkać w Warszawie
Bartoszewski nie ma zamiaru rezygnować z mieszkania w stolicy, bo jak stwierdził „nikomu to nie pomoże, a on sam nie blokuje do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym”. – Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy – powiedział. Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego przyznał, że nie jest właścicielem dworku, ale tabloid ustalił, że należy on do rodziny Bartoszewskich.
Poseł PSL w oświadczeniu majątkowym wskazał m.in. wartą 500 tys. zł działkę oraz zegarek wart co najmniej 40 tys. zł. W grudniu 2022 r. Bartoszewski powiedział w jednym z wywiadów, że „zawozi do Szwajcarii zegarek do czyszczenia, bo nikt w Polsce tego nie robi”.
Czytaj też:
Bartoszewski dla „Wprost”: Nie zgadzam się, by Olaf Scholz miał prawo nam cokolwiek narzucaćCzytaj też:
Bartoszewski: Ludzie w Polsce i cała gospodarka cierpią z powodu kilkunastu osób
Komentarze