Kulisy interwencji Ziobry w poznańskiej prokuraturze. „To już Białoruś”

Kulisy interwencji Ziobry w poznańskiej prokuraturze. „To już Białoruś”

Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro Źródło:Shutterstock / TomaszKudala
Sprawa 24-letniej Mariki i interwencja Zbigniewa Ziobro to temat, który wciąż nie cichnie wśród poznańskich prawników. „Gazeta Wyborcza” postanowiła raz jeszcze do niej wrócić, tym razem od strony prokuratorów.

Sprawę Mariki i Michała, którzy w centrum Poznania dokonać mieli rozboju, prowadziła prokurator Agnieszka Kanarkowska z prokuratury na Starym Mieście. Pracę dostała za kadencji Zbigniewa Ziobry, więc współpracownicy nie do końca jej ufają. Według „GW” nazywają ją „uchem Ziobry” oraz znajomą Andrzeja Dudy.

Ordo Iuris i interwencja Ziobry

Przed trzema laty Kanarkowska prowadziła wspomnianą na początku sprawę, wywalczając trzy lata więzienia dla oskarżonych – najniższą za przestępstwo rozboju, ale jednocześnie taką, o jaką wnosiła sama prokuratura. Decyzję sądu w lipcu tego roku nagłośniła katolicka organizacja Ordo Iuris, kiedy Marika poprosiła prezydenta Dudę o ułaskawienie.

Jako że Marika napadła na uczestniczkę Marszu Równości, przedstawiano ją jako ofiarę politycznych prześladowań. Prokurator Zbigniew Ziobro postanowił wypuścić ją z więzienia do czasu rozpatrzenia prośby o ułaskawienie, zaczał też mówić w mediach o przypadku 24-latki. Na jednej z konferencji prasowych ogłosił dymisję wiceszefowej prokuratury w Poznaniu, Joanny Gosienieckiej.

Ziobro zarzucił prokurator niewłaściwy nadzór nad sprawą i zaakceptowanie błędnej kwalifikacji czynu oraz zbyt surowej jego zdaniem kary. Prokuratorzy rozmawiający z „Wyborcza” podkreślali jednak, że dowody był jednoznacznie, a wszystko odbyło się zgodnie z prawem i wyrok zapadł słuszny. Dodatkowo mówili, że sama Gosieniecka nie miała ze sprawą nic wspólnego.

Prokuratorzy mówią o koźle ofiarnym

Decyzje w sprawie miały podejmować druga wiceszefowa Anna Idziniak oraz szefowa prokuratury Małgorzata Mikoś-Fita. – Ziobro kazał wskazać winnego. Polecenie dostał i wykonał Jacek Motawski, szef Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, zaufany Ziobry – mówili.

– Nie wskazał Mikoś-Fity, bo to jego dobra znajoma, utrzymują relacje towarzyskie. Mikoś-Fita z kolei nie chciała poświęcać Anny Idziniak, bo dobrze się z nią dogaduje, uważa ją za bardzo pracowitą i zaangażowaną. Padło na Gosieniecką – ujawnili informatorzy „GW”.

Całe zdarzenie nazwali „łamaniem kręgosłupów” i „przestrogą przed rozliczaniem bandytów, którym po drodze z obecną władzą”. – To już Białoruś. Szefowie położyli uszy po sobie i sami wskazali Ziobrze kozła ofiarnego. Swoich ludzi chronią – podsumowali prokuratorzy z Poznania. Autorka aktu oskarżenia, Agnieszka Kanarkowska, nie odpowiedziała na pytania „Wyborczej”. Jej znajomi twierdzą, że nie spodziewała się, by Ziobro wykorzystał ją w „politycznym spektaklu”.

Czytaj też:
Ziobro odwołał zastępcę szefa prokuratury rejonowej. Poszło o sprawę Mariki M.
Czytaj też:
Wyrok sądu ws. Ogórek i Ziemkiewicza. Jest ruch Ziobry

Opracował:
Źródło: Gazeta Wyborcza