Trzaskowski zakazał manifestacji 16 grudnia. „Pamięć należy się zabitemu, a nie jego zabójcy”

Trzaskowski zakazał manifestacji 16 grudnia. „Pamięć należy się zabitemu, a nie jego zabójcy”

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło:PAP / Albert Zawada
Prezydent Warszawski Rafał Trzaskowski sprzeciwił się pomysłowi zorganizowania w stolicy manifestacji, upamiętniającej zabójcę Gabriela Narutowicza. W zdecydowanych słowach ocenił ten pomysł.

„Rocznica zabójstwa pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza to niewątpliwie czas godny upamiętnienia. Ale pamięć należy się zabitemu prezydentowi, a nie jego zabójcy. Pomysł uczczenia mordercy politycznego jest skandaliczny” – ocenił Rafał Trzaskowski we wpisie na platformie X (Twitter).

„Nie ma w Warszawie miejsca na manifestowanie nienawiści. A polskie prawo jednoznacznie zakazuje pochwały przestępstwa. Dlatego wydałem zakaz wobec zgromadzenia planowanego na 16 grudnia” – oświadczył prezydent stolicy.

Zamach na prezydenta Narutowicza

Ostatni dzień Gabriela Narutowicza był jednocześnie dopiero trzecim na stanowisku prezydenta. 16 grudnia rozpoczął on ułaskawienia skazanego na śmierć więźnia. Następnie prosto z Belwederu udał się na przedpołudniową wizytę u kardynała Aleksandra Kakowskiego. Spotkanie trwało krótko; następnym punktem w rozkładzie dnia, o 12, było otwarcie salonu sztuki w gmachu Zachęty.

Potem prezydent miał jeszcze wysłuchać relacji Tadeusza Jackowskiego (który przyjechał z Gdańska ze zgodą Leona Plucińskiego na objęcie stanowiska premiera), spotkać się z Kapitułą Orderu Orła Białego i porozmawiać z kandydatami na ministrów.

Około godziny 12.10 prezydencka limuzyna zajechała pod galerię, gdzie już czekali na niego premier Julian Nowak oraz ministrowie Kazimierz Kumaniecki i Wacław Makowski. Na schodach witali go szef protokołu Stefan hr. Przeździecki i prezes Zachęty.

Strzały w Zachęcie

Narutowicz wszedł do sali wystawowej na pierwszym piętrze budynku. Wśród zgromadzonych gości obecny był poseł angielski. Prezydent oglądał kolejne obrazy. Kiedy zatrzymał się przy dziele Teodora Ziomka Szron, rozległy się nagle odgłosy trzech szybko następujących po sobie strzałów.

Wśród ogólnego zamieszania prezydent osunął się na podłogę. Jego głowę podtrzymywała poetka Kazimiera Iłłakowiczówna, a premier zaczął wzywać pomocy lekarza. Po chwili podszedł doktor Śniegocki, który stwierdził zgon w wyniku wewnętrznego krwotoku płucnego.

Zabójca, malarz Eligiusz Niewiadomski stał z boku, z wyciągniętym w kierunku prezydenta rewolwerem. Ujęto go, ale nikomu nie pozwolono opuszczać gmachu, aby wiadomość o zamachu nie rozprzestrzeniła się po mieście i nie spowodowała zamieszek. W końcu po sporządzeniu protokołu oględzin zwłok, po 14.30 wyprowadzono ciało prezydenta i przewieziono do Belwederu.

22 grudnia odbył się uroczysty pogrzeb i złożenie ciała prezydenta w podziemiach archikatedry warszawskiej.

Czytaj też:
Największa atrakcja Warszawy zmieniła się nie do poznania. „Central Park w stolicy!”
Czytaj też:
Zmarł kolejny weteran Powstania Warszawskiego. Był jednym z pomysłodawców hejnału stolicy