17 grudnia w Serbii odbyły się wybory parlamentarne, które zgodnie z oficjalnymi wstepnymi wynikami zdecydowanie wygrała populistyczna rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) prezydenta Aleksandara Vučića. Według wstępnych wyników państwowej komisji wyborczej SNS zdobyła 46,72 proc. głosów.
Protesty w Belgradzie po wyborach
Jednak międzynarodowa misja obserwacji wyborów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie poinformowała, o odnotowaniu nieprawidłowości takich jak stronniczość mediów, niewłaściwy wpływ prezydenta oraz nieprawidłowości w samym głosowaniu, takich jak kupowanie głosów, czy nawet dosypywanie głosów do urn wyborczych.
W niedzielę 24 grudnia kilka tysięcy protestujących zebrało się w centrum Belgradu, żądając unieważnienia przedterminowych wyborów parlamentarnych i lokalnych. Rzucali też oskarżenia w stronę prezydenta, nazywając go „złodziejem” i wzywając do odejścia/
Po tym, jak tłum rzucając kamieniami i wybijając okna, próbował dostać się do ratusza, w którym znajduje się lokalna komisja wyborcza, policja była zmuszona użyć gazu łzawiącego. Partie opozycyjne oskarżyły policję o nadmierne stosowanie siły, a w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania przedstawiające policjantów bijących mężczyzn na ulicach w pobliżu ratusza.
Podziękowania dla Rosji i kolejny marsz
Serbska policja poinformowała w poniedziałek, że zatrzymano 38 manifestantów. Rannych miało zostać ośmiu policjantów. Ivica Ivkovic, szef lokalnej policji przekazał, że dwóch z rannych policjantów odniosło poważne obrażenia. – Będziemy nadal pracować nad utrzymaniem pokoju i porządku i spodziewamy się większej liczby aresztowań w związku z wczorajszymi protestami – mówił na konferencji prasowej.
Ustępująca premier Ana Brnabić podziękowała rosyjskim służbom specjalnym za przekazanie informacji o planowanych działaniach opozycji. – Moje oświadczenie nie będzie popularne na Zachodzie, ale chcę szczególnie podziękować rosyjskim służbom bezpieczeństwa, które miały odpowiednie informacje i się z nami nimi podzieliły – powiedziała w serbskiej telewizji. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow twierdzi, że protesty są inspirowane z zagranicy.
Jak podaje Reuters, w poniedziałek protestujący zorganizowali marsz, w którym przeszli pod główny komisariat policji, gdzie ich zdaniem przetrzymywani są zatrzymani przez policję. Tam próbowali negocjować warunki ich zwolnienia.
Studenci ogłosili z kolei w ramach protestu wprowadzenie sześciogodzinnej blokady ruchu w dwóch częściach miasta w pobliżu budynków rządowych.
Czytaj też:
Rosyjskie firmy udają zachodnie marki. Próbują wypełnić lukęCzytaj też:
Gen. Skrzypczak mówił o kosztownych błędach Ukraińców: Okupowanych terytoriów już nie odzyskają