Andrzej Lepper oddaje podarte weksle

Andrzej Lepper oddaje podarte weksle

Dodano:   /  Zmieniono: 
Osoby, które podpisały weksle, a nigdy nie trafiły do parlamentu z list Samoobrony, mogą spać spokojnie. Jak dowiaduje się "Dziennik", dokumenty zostały przedarte i czekają na odbiór.

Tak komfortowej sytuacji nie mają jednak parlamentarzyści - oni w razie nieposłuszeństwa wobec szefa partii nadal mogą spodziewać się egzekucji komorniczej na 552 tys. zł.

Weksle można odbierać do końca czerwca w biurze partii w Warszawie. Wszyscy, którzy zdecydowali się kandydować do Sejmu lub Senatu w wyborach w 2005 r. z list Samoobrony, musieli podpisać umowę wekslową oraz weksel in blanco na ponad pół miliona złotych. W ten sposób Andrzej Lepper zabezpieczył się przed próbą zmiany barw klubowych.

"Szturmu nie ma, od chwili ogłoszenia oddaliśmy 62 weksle" - mówi Arkadiusz Jońca, pracownik biura Samoobrony, odpowiedzialny za wydawanie weksli.

Od wybuchu afery Lepper nie chce ujawnić treści umowy wekslowej -  w jego ręku są wszystkie egzemplarze tej umowy: zarówno podpisywane przez niego, jak i kandydatów do parlamentu. "Wszystkie weksle są przedarte i takie oddajemy, umowy komisyjnie trafiają do niszczarki" - zapewnia Jońca.

Na pytanie, dlaczego podpisanych umów nie mogą zobaczyć właściciele, Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący klubu Samoobrona odpowiada: - Wszyscy ci, którzy podpisywali, to czytali i wiedzieli, co podpisują, zobowiązali się także do zachowania tajemnicy treści dokumentu. I dodaje: "Ja jestem strażnikiem tej tajemnicy".