Ambasador pilnie poszukiwany

Ambasador pilnie poszukiwany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska nie ma ambasadorów w 25 krajach. Nikt nie pilnuje naszych interesów m.in. w tak ważnych państwach, jak: Francja, Portugalia, Szwajcaria czy Austria - pisze "Metro".

Sejmowa komisja spraw zagranicznych, która opiniuje kandydatów na ambasadorów zgłaszanych przez MSZ, od kilku miesięcy czeka, aż minister Anna Fotyga przedstawi jej nazwiska osób mających objąć zagraniczne placówki. Przynajmniej w tak ważnych dla Polski państwach, jak: Francja, Portugalia lub Austria.

Na 101 placówek nie obsadzonych jest 25, np. od czterech miesięcy nie ma kto reprezentować interesów Polski w: Paryżu, Bernie, Helsinkach, Wiedniu czy Lizbonie. W tym ostatnim przypadku sprawa jest tym bardziej alarmująca, że Portugalia od 1 lipca obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej.

Jakie konsekwencje dla Polski może mieć taka sytuacja? - To bardzo utrudnia nam kontakty z tymi krajami i dbanie o interesy Polski. Przecież żaden minister spraw zagranicznych w tych państwach nie będzie chciał rozmawiać z kimś o niższej randze niż ambasador - tłumaczy b. szef polskiej dyplomacji Adam Rotfeld.

MSZ jednak się nie spieszy. - Jeśli chodzi o Lizbonę, nie dostałem nazwiska ani jednego kandydata. To samo z Paryżem - mówi przewodniczący komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski z PiS. - Jeśli rząd nie ma kandydata na stałego ambasadora, to do Lizbony powinien kogoś wysłać choćby tymczasowo, na czas przewodnictwa Portugalii w Unii - dodaje eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski z PO.

Na razie MSZ zapowiada, że w przyszłym tygodniu przedstawi kandydatów na placówkę w Angoli. Posłowie alarmują, że jeśli już kandydaci są im przedstawiani, to często nie spełniają podstawowych kryteriów. - Zdarzają się tacy, którzy nie mają żadnych doświadczeń w dyplomacji albo nie podają w dokumentach znajomości języka angielskiego - mówi Tadeusz Iwiński z SLD. Komisja nie może nic z tym zrobić. Jej opinia jest konieczna, by prezydent wręczył nominację ambasadorską kandydatowi przedstawionemu przez MSZ, ale w żaden sposób prezydenta nie wiąże.

Dlaczego obsadzanie placówek idzie tak opornie? - Odkąd PiS przejął władzę, odwołał wielu ambasadorów związanych z poprzednimi ekipami, a później okazało się, że sam nie ma kadr, by ich zastąpić. Nawet gdy pracownicy dyplomacji mają wiedzę i doświadczenie, ale PiS nie uważa ich za swoich, to nie mają szans na nominację - odpowiada Robert Tyszkiewicz z PO.

MSZ unika jasnej odpowiedzi na pytanie o ambasadorów. - Procedura powoływania ambasadora jest czasochłonna i wymaga współpracy kilku urzędów administracji centralnej - MSZ, Kancelarii Prezydenta, kancelarii premiera oraz Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP. Jeśli chodzi o ambasadorów w Paryżu i Lizbonie, to procedura trwa -  poinformował gazetę Robert Szaniawski, rzecznik resortu.