Wojna o pieniądze za leki

Wojna o pieniądze za leki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wybuch głośnej afery z dopisaniem na listę leków refundowanych iwabradyny był tylko ostatnim aktem ostrej walki o kształt polskiego rynku farmaceutycznego - ocenia "Rzeczpospolita".

Sugerował to już były wiceminister Bolesław Piecha, gdy media spekulowały, że to po jego spotkaniu z przedstawicielem Serviera (producenta iwabradyny) francuski lek trafił na listę refundacyjną.

Jednak, jak ustaliła "Rz", to firmy skupione w Polskim Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) próbowały usunąć z listy zarówno lek francuskiego konkurenta, jak i inne specyfiki. Został on potem jedynie ponownie wpisany do wykazu i to zgodnie z procedurami.

PZPPF wspierało Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne. Jak odkryła "Rz" wśród jego założycieli są ludzie zawodowo związani z koncernem Polpharma. Na zablokowaniu listy mogło zależeć przede wszystkim firmie kontrolowanej przez Jerzego Staraka. Polpharma broni swoich wpływów na rynku betablokerów (leków kardiologicznych). Sama produkuje cztery takie leki. Iwabradyna jest konkurencyjnym środkiem.

Jak ustaliła "Rz" Wojciech Kuźmierkiewicz z Polpharmy interweniował w sprawie listy leków u senatora Platformy Obywatelskiej Władysława Sidorowicza. Posługiwał się przy tym ekspertyzą sporządzoną przez dr. Tadeusza Szubę, który kilkunastokrotnie zawyżył szacowane wydatki, jakie musiałby ponieść NFZ przy refundowaniu iwabradyny.