Polacy nabijani w euro

Polacy nabijani w euro

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sklepy i firmy transportowe zarabiają na polskich klientach, przeliczając euro na złotówki po mocno zawyżonym kursu, stosując przeliczniki sprzed kilku lat, gdy euro kosztował ponad 4 zł - pisze ukazujący się w "Dzienniku" "The Wall Street Journal Polska".
Największym rekordzistą jest hiszpańska sieć odzieżowa Zara. Za damskie buty ustaliła cenę, która nawet odpowiada nigdy nieistniejącemu kursowi 4,98 zł za jedno euro (na metce można znaleźć ceny w obu walutach). Zbliżone przeliczniki stosuje inny odzieżowy gigant - sieć H&M. Tam jedno euro zawarte w cenie swetrów i sukienek odpowiada najczęściej 4 zł.

Inne branże też nie są wyjatkiem. Elegancki Land Rover Freelander 2 kupimy w salonie samochodowym płacąc po kursie 3,6 zł za euro, a wanny i umywalki firmy Duravit - 3,8 zł.

Bilety na samolot Wizzair na trasie Paryż - Warszawa w przeliczeniu na złote daje kurs wyższy o prawie 60 gr od rynkowego. Podobnie jest w przypadku pasażerów autokarów. Za bilet firmy Lorek Bremen na trasie Hamburg - Warszawa płacą oni 3,77 zł za jedno euro.

Jak handlowcy się tłumaczą? "Ceny na polski rynek są ustalane w złotych, a cena w euro nie jest dla niej podstawą" - mówi Marta Grabowska z H&M. "Przy tak zmiennych kursach trzeba by było cennik uaktualniać codziennie. Ze względów logistycznych możemy to jednak robić raz na jakiś czas" - tłumaczy Joanna Przyborowska z Lorek Bremen. Z kolei importerzy wanien i umywalek twierdzą, że zawyżają katalogową cenę, bo dodają koszty transportu i ubezpieczają się na wypadek ewentualnego wzrostu kursu.

Na handlowcach suchej nitki nie zostawia Robert Gwiazdowski z Centrum im. A. Smitha, zwłaszcza na koncernach samochodowych. "Gdy euro drożało, ceny aut w Polsce były podawane w tej walucie. Ale gdy od kilku lat euro tanieje, przeszli na ceny w złotych, aż okazało się, że sprzedawane u nas auta są najdroższe w Europie" - twierdzi.

Problem zawyżania kursu złotego zostanie rozwiązany dopiero po wejściu Polski do strefy euro za co najmniej cztery lata.