Nie czas na laury, trzeba wziąć się do roboty

Nie czas na laury, trzeba wziąć się do roboty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od dawna żaden prezydent nie miał przed sobą takiej akumulacji karkołomnych wyzwań co Barack Obama, pisze “The New York Times”. 47-letni prezydent musi uporać się z problemem dwóch wojen, ochroną obywateli przed atakami terrorystycznymi i załataniem podartej na strzępy gospodarki, zaznacza dziennik.
Historycy porównują sytuację Baracka Obamy do Abrahama Lincolna, który stanął na czele kraju zmierzającego ku wojnie domowej, oraz Franklina D. Roosevelta, który przybył do Waszyngtonu, kiedy Ameryka zmagała się z Wielkim Kryzysem.

Biorąc pod uwagę powagę sytuacji, Obama nie ma wyboru i musi jak najszybciej zmierzyć się z chaosem. „Lepiej zabierz się za ciężką robotę na początku, bo jeśli zostawisz na później trudne decyzje i będziesz je omijać na palcach, wpadniesz w tarapaty", cytuje wypowiedź Leona Panetty, byłego szefa gabinetu w Białym Domu, „The New York Times”.

Dziennik zastanawia się jakie decyzje podejmie Obama na początku swojej prezydentury. Czy będzie działał odważnie, czy też ostrożnie szukał kompromisu. Podczas kampanii wyglądał na osobę pewną siebie, zachowującą spokój nawet pod ogromną presją. Osobę, która na dodatek rzadko zmienia zdanie.

Doradcy Obamy zapewniają, że 44. prezydent nie będzie pasywny i szybko przejmie inicjatywę, nie czekając na oficjalną zmianę warty w Białym Domu 20 stycznia. Obama ma zamiar rozpocząć pracę od nominacji swoich współpracowników w ciągu najbliższego tygodnia.

Obama nie będzie również zwlekał z podjęciem decyzji dotyczących walki z kryzysem ekonomicznym. Jak pisze gazeta, rozmawiał już z Kongresmanami na temat pakietu 100 miliardów dolarów na prace publiczne, zasiłki dla bezrobotnych i inne fundusze pomocowe.

Jakichkolwiek współpracowników wybierze Obama, ostatecznie nadszedł koniec ery Busha. Jednak ze spuścizną po byłym prezydencie będzie się musiał zmagać przez lata.