Polska oczerniona w Belgii

Polska oczerniona w Belgii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam G., z pochodzenia Rom, skazany za zabójstwo nastolatka w Belgii, chce odsiadywać karę więzienia właśnie w tym kraju. W mediach belgijskich opublikowane zostały argumenty jego adwokata Clémenta de Cléty przemawiające za prośbą jego klienta. Polski Ambasador uznał, że są one nieuzasadnione i raniące dla Polski i Polaków, pisze na swoim portalu internetowym „La Libre Belgique”.
Jako jeden z argumentów Clément de Cléty podaje, że jego klient obawia się złego traktowania w Polsce z powodu swojego pochodzenia, ponieważ raporty Amnesty International wskazują, że Polacy są ksenofobami. Co więcej, według adwokata istnieją zdjęcia robione przez nazistów, na których widać jak Polacy z radością oklaskują przewożenie Żydów i Romów z Getta Warszawskiego do obozów koncentracyjnych. Kolejnym argumentem jest stwierdzenie, że Polacy nienawidzą Żydów i Romów jeszcze bardziej niż Niemcy, a Romowie nie uczęszczają do polskich szkół, ponieważ są tam dyskryminowani i wyśmiewani.

Polski ambasador wydał oświadczenie prostujące tak przedstawione fakty. Pisze w nim, że w raporcie  Amnesty International z 2008 roku nie znajduje się żadna wzmianka o dyskryminacji i prześladowaniu mniejszości narodowych w Polsce. Nie istnieją żadne zdjęcia przedstawiające Polaków, którzy oklaskują ludzi przewożonych z Getta Warszawskiego do obozów zagłady. Co więcej, Romowie w przeważającej większości nie byli przetrzymywani wraz ze społecznością Żydowską w jednym getcie. Nawet jeśli istniały sporadyczne przypadki antysemityzmu Polaków, to społeczeństwo wstydziło się za zachowanie swoich współobywateli.

Zdanie „Polacy nienawidzą Żydów i Romów jeszcze bardziej niż Niemcy" jest według ambasadora szczególnie krzywdzące dla narodu polskiego, ponieważ podczas Drugiej Wojny Światowej walczyliśmy zacięcie z Niemcami, nie tylko w Polsce, ale na terenie całej Europy, między innymi w Belgii. To również Polacy udzielili najwięcej pomocy prześladowanym Żydom narażając tym samym własne życie, konkluduje ambasador.

ap