Sarkozy zapomniał o parytecie?

Sarkozy zapomniał o parytecie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Za kilka dni Francuzi będą świadkami kolejnej „mikrorekonstrukcji” rządu, jak wyrażono się w komunikacie Pałacu elizejskiego. Chodzi o 2-3 sekretarzy stanu. Komentatorzy i opozycja przypominają prezydentowi Sarkozy’emu jego przedwyborcze obietnice o „15. ministrach i ani jednym więcej, z których połowa to kobiety”. Jak prezydent wywiązuje się z tych zapewnień, pisze „Liberation”.
Dwa lata temu, podczas kampanii prezydenckiej, Nicolas Sarkozy obiecywał w wielu popularnych programach telewizyjnych parytet 50% i ograniczenie liczby członków gabinetu. W jego programie wyborczym „Razem wszystko staje się możliwe", w rozdziale pierwszym zatytułowanym „Koniec z niemocą instytucji publicznych”, przeczytać można było „Jeśli zostanę wybrany, mój rząd ograniczę do 15 ludzi, co poprawi efektywność jego prac”, przypomina „Liberation”.

Dziś niewielu pamięta o tych obietnicach i niewiele też z nich zostało, zauważa gazeta. W pierwszym rządzie premiera Fillona (maj 2007 r.) było faktycznie piętnastu ministrów, tylko czterech sekretarzy stanu i jeden wysoki komisarz. Parytet pozornie wprowadzono: było ośmiu ministrów i siedem pań minister. Jednak sekretarze stanu i komisarz to mężczyźni, w całym rządzie proporcja wyniosła więc 37% - można było się bardziej postarać, komentuje dziennik.

Przed wyborami do parlamentu rząd składał się jednak z 15 ministrów i aż 15 sekretarzy stanu, oraz wysokiego komisarza. Rząd wypłacał więc już 31 ministerialnych pensji. Parytet też został właściwie zlikwidowany, proporcja wynosiła 11:20 na korzyść panów.

Dalsze nowe posady tworzone i obsadzane w rządzie sprawiły, że niedawno, w przededniu wyborów europejskich, wśród 18 ministrów były 4 kobiety, wśród 20 sekretarzy stanu było ich 9, co daje 34% kobiet w „parytetowym" rządzie. W skład gabinetu wchodziło 13 kobiet i 25 mężczyzn, razem 38 osób. Po „mikrorekonstrukcji” będzie ich na pewno ponad 40, podsumowuje „Liberation”.

AN