60 lat Konwencji Genewskich

60 lat Konwencji Genewskich

Dodano:   /  Zmieniono: 
60 lat temu opracowano i ratyfikowano Konwencję Genewską o Traktowaniu Jeńców Wojennych. Te szczytne ideały rodem z neutralnej Szwajcarii mają dziś jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością, pisze „Economist”.
Genewa jest siedzibą obu agend Narodów Zjednoczonych ds. humanitarnych: uchodźców i ochrony praw człowieka. To tu w 1949 r. w reakcji na okrucieństwa dwóch wojen światowych ustanowiono Konwencje Genewskie i rozszerzono je o protokoły o ochronie ludności cywilnej w 1977 r. Jednak niewiele wydaje się łączyć tę spokojną szwajcarską metropolię z terenami ogarniętymi konfliktem, gdzie walczące strony dopuszczają się najbardziej odrażających aktów przemocy, pisze w komentarzu „Economist".
 
W dzisiejszych czasach rzadko zdarzają się konflikty w których umundurowane, profesjonalne armie dwóch państw walczą ze sobą angażując się w czysto wojskowe operacje. Dużo częściej mamy do czynienia z wojnami domowymi, w których rebelianci walczą tak przeciw sobie nawzajem, jak i przeciw władzom państwa, a także cywilom. Czy stare zasady mają jeszcze rację bytu? – pyta tygodnik.
 
Wszystko wskazuje na to, że nie. Zapisy konwencji są niesłychanie trudne do wyegzekwowania, mimo że nie stawiają niemożliwego do spełnienia postulatu delegalizacji konfliktów w ogóle, a tylko próbują wprowadzić minimum humanitaryzmu. Przy tym świadomość istnienia konwencji i ich działania jest niska – Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża  przeprowadził ankietę z której wynika, że 60% cywilów na terenach obecnie lub niedawno ogarniętych konfliktem, w ogóle o nich nie słyszało. Z pytanych świadomych ich istnienia, 44% uważa je za martwe przepisy.
 
W dodatku część państw wycofuje się z powodów politycznych z promowania konwencji. Na przykład Unia Afrykańska była jedną z pierwszych organizacji międzynarodowych postulujących rezygnację z polityki nieinterwencji i ściganie sprawców zbrodni wojennych. Obecnie  w ramach organizacji przegłosowano rezygnację ze współpracy z Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze po tym, jak Trybunał oskarżył prezydenta Sudanu, Omara al-Bashira o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, pisze "Economist".
 
AN