Nikt nie liczy zaginionych imigrantów

Nikt nie liczy zaginionych imigrantów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żaden z europejskich rządów nie prowadzi rejestru imigrantów, którzy ponieśli śmierć podczas prób przedostania się na kontynent, co więcej nie przeprowadza się nawet identyfikacji zwłok, alarmuje holenderski „NRC Handelsblad”.
Na pokładzie „Zodiaka" płynęło 18 osób – 17 Afgańczyków oraz jeden Turek. Na ostatniej prostej 90 minutowego rejsu, u wybrzeży greckiej wyspy Lesbos wiatr zniósł łódź na klify. Przeżyło 10 obywateli Afganistanu. Inni, włączając małżeństwo i ich troje dzieci, zostali pochowani na cmentarzu dla nieznanych uchodźców – Mytilini. Ich groby znajdują się tuż koło śmietnika, z dala od grobów obywateli greckich. Większość z nagrobków nie ma zawiera żadnych informacji, nazwisk, dat. „Nikt nie wie kim byli i nikt nie chce wiedzieć, to jest problem”, mówi jeden z imigrantów, który przeżył feralny rejs. Jest on prawdopodobnie jedyną osobą, która odwiedza te groby.

Nie ma żadnych oficjalnych danych na temat liczby imigrantów, którzy giną co roku próbując dostać się do Europy. Żaden z rządów w Unii Europejskiej nie próbuje dotrzeć do ich nazwisk, nikt nie wie ile osób co roku ginie na zewnętrznych granicach Europy.

Holenderska gazeta zaznacza, że istnieją jednak organizacje, które starają się policzyć ofiary. Jedną z nich jest „United against Racism" (Zjednoczeni przeciw rasizmowi), która naliczyła 13,000 zwłok imigrantów od roku 1994. Część z nich straciła życie na statkach, które rozbiły się u wybrzeży Hiszpanii, część zmarła w trakcie przemierzania pustyni libijskiej, jeszcze inni weszli na miny przeciwpiechotne leżące na granicy grecko-tureckiej – lista nie ma końca.

pw