Łukaszenka boi się rewolucji

Łukaszenka boi się rewolucji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Białorusi, Alaksandr Łukaszenka, otwarcie demonstruje swoje poparcie dla prezydenta Kirgizji Kurmanbeka Bakijewa, który w wyniku rewolucji został odsunięty od władzy. Zdaniem ekspertów jego postawa to wyraz obaw przed buntem w Białorusi - pisze "Niezawisimaja Gazieta".
W rozmowie z dziennikarzami białoruski lider nazwał wydarzenia w Biszkeku „antykonstytucyjnym przewrotem państwowym". Podkreślił też ciepłe relacje, jakie łączyły go z Bakijewem.

Łukaszenka skrytykował ponadto postawę Rosji i Stanów Zjednoczonych wobec kirgiskiej rewolty: - Uważam, że polityka po pierwsze amerykańska, a w następnej kolejności rosyjska jest w obecnej sytuacji bardzo niewłaściwa i mało perspektywiczna. Kraje te powinny były kategorycznie oświadczyć, że podobne działania ze strony kirgiskiej opozycji są nie do przyjęcia.

W Białorusi nasiliły się też pogłoski o tym, że Bakijew jest w drodze do Mińska. Sam Łukaszenka na pytanie agencji „Interfax – Zapad" odpowiedział: „Jeśli on (Bakijew) zechce przyjechać do Białorusi, choćby dziś, jutro, pojutrze – jesteśmy gotowi go przyjąć. Powtarzam: jest to moja osobista decyzja i jako głowa państwa mam prawo, by o tym postanowić. - Zdrada innych ludzi zasługuje na potępienie – dodał na koniec prezydent.

Białoruscy eksperci uważają, że stosunek Łukaszenki do kirgiskiej rewolucji ma silny związek z jego obawami o utrzymanie władzy w kraju. „Białoruski lider boi się powtórzyć los prezydenta Kirgizji", pisze „Niezawisimaja Gazieta”.

KP