Piekło zwane Afganistanem

Piekło zwane Afganistanem

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Oto nareszcie autentyczne pocztówki z piekła, zwanego Afganistanem - tak komentator włoskiego dziennika "La Repubblica" podsumowuje dokumenty na temat sytuacji w tym kraju, ujawnione przez portal WikiLeaks. To "prawdziwe oblicze" wojny - dodaje. Jednak jego zdaniem rewelacje te nie wstrząsną zobojętniałą już opinią publiczną.
"Nie istnieją czyste wojny, wojny porządne, a udawanie, że ta to nareszcie dobra wojna, na co czeka się od czasów Pearl Harbour i Normandii, przedłuża tylko agonię sumienia" - stwierdza autor komentarza Vittorio Zucconi. Jego zdaniem dokumenty te, tak jak przed laty podobne na temat wojny w Wietnamie, "nie ujawniają niczego, czego nie wiedziano lub czego nie podejrzewano".

"Gdy misja antypartyzancka, by zmienić reżim i powołać zaprzyjaźniony rząd ciągnie się od prawie dziesięciu lat, gdy liczba zabitych żołnierzy amerykańskich i sił sojuszniczych rosła z miesiąca na miesiąc, gdy dowódcy po dowódcach zostali mianowani i zwolnieni, podczas gdy wróg Taliban zwiera szeregi, nie potrzeba 92 tysięcy raportów i relacji, by zrozumieć, że operacja jest krwawym i już dającym odwrotny skutek fiaskiem" - ocenia znany publicysta na łamach rzymskiej gazety.

W jego opinii dokumenty te powinny teoretycznie wstrząsnąć opinią publiczną, która jednak - jak dodaje - "zamknęła zarówno Irak, jak i Afganistan, gdzie setki niewinnych ludzi giną od robotów zdalnie sterowanych z Nevady, na poddaszu obojętności". Zaznacza, że podczas gdy dokumenty o wojnie w Wietnamie ""zadziałały jako ostateczny detonator w masie krytycznej gniewu", "afgańskie papiery" mogą wpaść "niczym kamień w bagno" i mogą zostać ostatecznie najwyżej wykorzystane przez "Obamofobów", czyli przeciwników prezydenta USA.

"To kolejna zwycięstwo informacji nad kłamstwem, z całą pewnością. Ale wojna w Afganistanie trwa, coraz dłużej, coraz bardziej bezlitośnie brudna i odległa" - podsumowuje komentator dziennika "La Repubblica".

PAP