O'Leary uważa, że przepisy dotyczące bezpieczeństwa lotów wymagają radykalnego przemyślenia, a lotniska to miejsca niepotrzebnie skomplikowane.
Jego pomysły wywołał y oburzenie: "O'Leary powinien rzadziej otwierać usta, bo za każdym razem, gdy to robi, mówi coraz większe głupoty" - powiedziała Kate Hanni, kierująca grupą FlyersRights.org, broniącą praw pasażerów linii lotniczych. - Samoloty pasażerskie to nie bezzałogowe drony. Nie latają same - zaznaczył natomiast pilot cywilny Patrick Smith. Inni przeciwnicy pomysłu przypominają O'Leary'emu, że niedawno proponował pozbycie się stewardes i zainstalowanie na pokładzie maszyn Ryanair automatów z kawą i batonikami.
Jeden z tabloidów tak wyobraża sobie przywitanie pasażerów przez pojedynczego pilota Ryanairu: "Dziś będę leciał sam. Gdyby mi się zdarzyło omdleć lub doznać ataku serca, nie ma się czym martwić - samolot poprowadzi komputer, a gdy ktoś z personelu pokładowego uświadomi sobie, co się stało, to przejmie stery i bezpiecznie wyląduje. Życzę przyjemnego lotu".
O'Leary nie przejmuje się krytyką. Sądzi, że jego propozycje są w awangardzie nowych rozwiązań, a ich przyjęcie to kwestia czasu. Wcześniej proponował wprowadzenie opłat za korzystanie z toalety i miejsca stojące z tyłu samolotu z uchwytami nad głową, jak w tramwaju. Nie wyklucza, że w przyszłości na lotnisku nie będzie bagażowych i pasażerowie sami będą nie tylko odprawiać bagaż, ale także ładować go na pokład i wyładowywać.
Docelowo O'Leary chciałby wprowadzić darmowe loty. Przewoźnicy zarabialiby na przewozie bagażu, sprzedaży na pokładzie, ubezpieczeniu i wynajmie samochodów.pap, em