Amerykanie już walczą w Jemenie

Amerykanie już walczą w Jemenie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W związku z wewnętrznym konfliktem zbrojnym w Jemenie administracja USA nasiliła tajne operacje antyterrorystyczne w tym kraju, mimo ryzyka ofiar cywilnych - podał "New York Times", a za nim inne amerykańskie media.
Amerykańskie myśliwce i samoloty bezzałogowe atakują pozycje domniemanych terrorystów związanych z Al-Kaidą. 3 czerwca, w rezultacie jednej z takich akcji, zginął agent tej siatki terrorystycznej Abu Ali al-Harithi i inni jej członkowie. Świadkowie twierdzą, że śmierć poniosło także czworo cywilów.

"NYT" zwraca uwagę, że celem ataków jest m.in. Anwar al-Awlaki, urodzony w USA radykalny duchowny islamski uważany za jednego z kandydatów do sukcesji w Al-Kaidzie po Osamie bin Ladenie, zabitym przez siły specjalne USA w Pakistanie. Anonimowe źródła w amerykańskiej administracji, na które powołuje się nowojorski dziennik, wyjaśniają, że operacje zapoczątkowane w 2009 roku, nasilono ostatnio z powodu "wojny domowej" w Jemenie. W rezultacie tego konfliktu jemeńskie siły rządowe, które walczyły z terrorystami na południu kraju, zostały przerzucone do stolicy kraju, Sany.

Amerykańska administracja obawia się, że islamiści mogą wykorzystać obecną sytuację do umocnienia swych baz, i dlatego nasilił akcje zbrojne przeciwko nim. Koordynuje te akcje Połączone Dowództwo Operacji Specjalnych w Pentagonie w porozumieniu z CIA. Grupy agentów wojsk i wywiadu USA mają swój sztab dowódczy w Sanie, skąd odbierają informacje o bojownikach islamskich w Jemenie i planują przyszłe operacje.

Przewidując upadek rządu prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, ambasada USA w Sanie skontaktowała się ostatnio z działaczami opozycji jemeńskiej w sprawie współpracy w walce z terroryzmem. Przywódcy opozycji powiedzieli ambasadorowi, że operacje przeciwko Al-Kaidzie powinny być kontynuowane niezależnie od tego, kto jest u władzy w Sanie.

PAP