Większość Amerykanów za protestami przeciw Wall Street

Większość Amerykanów za protestami przeciw Wall Street

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poparcie opinii publicznej w USA dla protestów ruchu Okupuj Wall Street (OWS) jest dwa razy większe niż dla prawicowej Tea Party - wynika z najnowszego sondażu tygodnika "Time". Demonstracje te trwają już od miesiąca i rozszerzyły się na kilkaset miast.

54 procent Amerykanów dobrze ocenia demonstrujących przeciw nadużyciom banków, rosnącym nierównościom społecznym i bezrobociu, którzy od połowy września okupują place w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Chicago, Los Angeles i innych miastach USA. 23 procent Amerykanów ma do nich stosunek nieprzychylny, a dalsze 23 procent nie ma zdania na ten temat.

Wyniki sondażu są zgodne z innymi badaniami opinii, które wskazują, że większość mieszkańców USA popiera cele ruchu OWS: zmniejszenie nierówności, podwyżkę podatków dla najzamożniejszych i pociągnięcie odpowiedzialności bankierów winnych za kryzys w 2008 r. W tym samym sondażu tylko 27 procent respondentów wyraża pozytywną opinię o libertariańsko-prawicowej Tea Party.

Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że Partia Herbaciana, czyli związany z Partią Republikańską (GOP) ruch protestów przeciw rozbudowie rządu, zadłużeniu kraju i podwyższaniu podatków istnieje od ponad dwóch lat, podczas gdy OWS to zjawisko nowe.

Tea Party była zaangażowana - po stronie GOP - w spór o redukcję deficytu między Kongresem a Białym Domem, bardzo niepopularny w społeczeństwie, co dodatkowo mogło osłabić poparcie dla tego ruchu. Tymczasem w piątek doszło do konfrontacji demonstrantów OWS z policją w Nowym Jorku, Denver w stanie Kolorado i w Seattle w stanie Waszyngton. Aresztowano ponad 30 osób. Na ogół jednak protesty mają charakter pokojowy. Działacze ruchu okupują place i ulice przeważnie za zgodą miejscowych władz.

Zdaniem komentatorów, poparcie Amerykanów dla demonstrantów stwarza dobrą okazję dla prezydenta Baracka Obamy, aby powołał się na wolę większości, kiedy forsuje swoje plany sfinansowania redukcji deficytu częściowo przez podwyżki podatków dla milionerów.

pap