Auto osobowe jak tir - e-myto dla wszystkich

Auto osobowe jak tir - e-myto dla wszystkich

Dodano:   /  Zmieniono: 
E-myto miało uszczelnić system poboru opłat za korzystanie z dróg przez transport ciężki. Za 5 mld zł otrzymaliśmy system niespotykany w Europie, bo tak "uszczelniony", że kary płaci coraz więcej kierowców... aut osobowych - informuje "Rzeczpospolita".
Wystarczy niewielka przyczepka podłączona do terenówki, by  właściciel auta naraził się na karę za brak opłat. To efekt ustawy o drogach publicznych, która nakazuje płacić myto za przejazdy autostradami i  wybranymi odcinkami dróg krajowych kierowcom pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej (DMC) powyżej 3,5 tony. 1 lipca wszystkie takie pojazdy objął system elektronicznego poboru opłat, tzw. e-myta. Także prywatne vany, terenówki czy półciężarówki z przyczepami, które "w zestawie" przekraczają dopuszczalny tonaż. Brak opłat oznacza słone kary - mandat wynosi 3 tys. zł, czyli tyle, ile w podobnej sytuacji płaci kierowca 30-tonowego tira.

Tymczasem okazuje się, że polskie przepisy są sprzeczne z unijną dyrektywą z 17 maja 2006 r., której definicja "pojazdu" nie obejmuje aut o DMC poniżej 3,5 ton - czyli w praktyce aut osobowych i małych samochodów dostawczych wożących na przyczepkach konie, łódki, sprzęt motorowodny czy choćby quada. W Polsce takich kierowców karze się jednak surowo na równi z kierowcami tirów. I to coraz częściej. "Rzeczpospolita" ustaliła, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy obowiązywania e-myta, co szósty z 1422 odwołujących się był kierowcą osobówki z przyczepą. W końcu roku był to już niemal co trzeci kierowca.