Według cytowanego przez gazetę ekonomisty z Uniwersytetu ULB w Brukseli Bruno Liebhaberga "te wybory stanowią przełom, bo Europa potrzebuje ściślejszej koordynacji polityk gospodarczych". Tymczasem Hollande, dodaje ekonomista, jest "spadkobiercą Jacques'a Delorsa", byłego socjaldemokratycznego szefa Komisji Europejskiej, który zdecydowane pchnął integrację europejską do przodu.
Socjolog Marc Jacquemain z uniwersytetu w Liege uważa z kolei, że zwycięstwo Hollande'a może doprowadzić do zmiany stosunku sił w Europie, między zwolennikami "fiskalnej ortodoksji za wszelką cenę", której uosobieniem był duet "Merkozy" (kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Nicolasa) a tymi, którzy chcą wzmocnić wymiar polityczny w Europie w celu przywrócenia wzrostu gospodarczego. Zdaniem "La Libre Belgique" wpływ zwycięstwa Hollande'a na inne państwa UE będzie jednak ograniczony, "bo inne kraje, by wspomnieć tylko o Wielkiej Brytanii i Polsce, są zakorzenione na prawicy, a w innych, jak Hiszpania, Portugalia i Grecja, rządy socjalistów zostały zmiecione przez kryzys zadłużenia". W Niemczech poparcie dla SPD rośnie, ale wciąż jest mniejsze niż to udzielane chrześcijańskim demokratom z CDU.
Inna belgijska gazeta "Le Soir" też pisze o "przełomowym" zwycięstwie Hollande'a, ale ostrzega: "nie wszytko wygrane, prawdziwa praca dopiero się zaczyna". I przewiduje, że Hollande'owi nie będzie łatwo wprowadzić obiecanych zmian "wobec skrajnej prawicy i populizmu". Także rynki finansowe będą od 7 maja oceniać każdą decyzję nowego prezydenta i "karać wszystko, co będzie wbrew oszczędnościom i obecnej fiskalnej ortodoksji".
PAP