Miłosne listy Goebbelsa na aukcji

Miłosne listy Goebbelsa na aukcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Listy miłosne nazistowskiego ministra propagandy Josepha Goebbelsa zostaną wystawione w tym tygodniu na sprzedaż na aukcji w Stamford w USA - informuje niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Ofiary Holokaustu protestują.

Aukcja ma się odbyć 27 września w domu aukcyjnym Alexander Historical Auctions - czytamy w internetowym wydaniu gazety. Oferta obejmuje listy i inne utwory autorstwa młodego Goebbelsa (ur. 1897 r.), przed jego wstąpieniem w 1924 roku do Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) Adolfa Hitlera.

Zdaniem "SZ" na szczególną uwagę zasługuje korespondencja przyszłego współtwórcy hitlerowskiej III Rzeszy z Anką Stalherm, dziewczyną, która była jego pierwszą wielką miłością. Gdy ukochana zerwała z nim, Goebbels napisał w jednym z listów: "Gdybyś była teraz przy mnie, chwyciłbym cię i zmusił do tego, byś mnie kochała, chociaż przez chwilę, a potem zabiłbym cię".

Goebbels należał do najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera. Po zdobyciu władzy przez nazistów w 1933 roku został mianowany ministrem propagandy III Rzeszy. Sprawował ten urząd do śmierci. Na krótko przed końcem wojny, 1 maja 1945 roku Goebbels i jego żona Magda popełnili samobójstwo w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy w Berlinie.

- Dzięki listom można zrozumieć, co działo się w jego (Goebbelsa) głowie - powiedział "SZ" szef domu aukcyjnego Bill Panagopulos. Jego zdaniem listy dostarczają wielu informacji pozwalających zrozumieć, "jak funkcjonował człowiek, który stał się szaleńcem".

Dom aukcyjny przeprowadzi licytację na polecenie szwajcarskiej firmy, która pragnie zachować anonimowość. Spodziewa się zysku w wysokości 200 tys. dolarów. Wśród wystawionych dokumentów jest też praca doktorska Goebbelsa oraz jego młodzieńcze wiersze.

Świadkowie historii, którzy przeżyli Zagładę, krytykują aukcję. - Dom aukcyjny czerpie zyski ze sprzedaży pamiątek po nazistach - powiedział "SZ" prezes amerykańskiego Stowarzyszenia Ocalałych z Holokaustu, Menachem Rosensaft. Jego zdaniem takie dokumenty powinny trafić do archiwum i być dostępne dla badaczy przeszłości. Rosensaft obawia się, że dokumenty mogą trafić w niepowołane ręce (do neonazistów).

PAP