Śląscy policjanci twierdzą, że ich codziennością staje się wykonywanie zadań zleconych im przez Instytut Pamięci Narodowej - pisze „Gazeta Wyborcza”.
Policjant, z którym rozmawiał dziennik twierdzi, że jeśli IPN ma pytania do mieszkańca jakiejś wsi na terenie województwa wówczas prosi o zadanie tych pytań… miejscowym policjantom. Po przeprowadzeniu rozmowy funkcjonariusz musi jeszcze sporządzić protokół i odesłać go do IPN. – To absurd, bo dzielnicowi są od tego, by dbać o bezpieczeństwo – zaznacza rozmówca „GW”.
Tymczasem rzeczniczka katowickiego oddziału IPN przekonuje, że skargi policjantów są na wyrost, ponieważ „zarządzenia o powierzeniu policji czynności przesłuchania świadka” są wydawane jedynie wtedy, gdy świadek „zwraca się z prośbą o wykonanie czynności w miejscu zamieszkania”.
Tymczasem rzeczniczka katowickiego oddziału IPN przekonuje, że skargi policjantów są na wyrost, ponieważ „zarządzenia o powierzeniu policji czynności przesłuchania świadka” są wydawane jedynie wtedy, gdy świadek „zwraca się z prośbą o wykonanie czynności w miejscu zamieszkania”.