Słabo wynagradzani urzędnicy uciekają do firm prywatnych

Słabo wynagradzani urzędnicy uciekają do firm prywatnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na czołowej kolumnie "Rzeczpospolitej" zamieszczono w czwartek infografikę obrazującą jaki procent zarobków otrzymują osoby na najwyższych stanowiskach administracji publicznej w wybranych krajach europejskich w stosunku do płac na równorzędnych stanowiskach w biznesie. Porównanie jest dla Polaków szokujące - wynika z tekstu "Słabo wynagradzani urzędnicy uciekają do firm prywatnych". W zajmującej pod tym względem pierwsze miejsce Danii odpowiednik naszego dyrektora generalnego otrzymuje 39 proc. uposażenia swego kolegi zatrudnionego w prywatnej firmie. Tuż za Danią plasują się Belgia, Norwegia i Irlandia. Polska zajmuje w tym porównaniu ostatnie - 13 miejsce ze wskaźnikiem 12 proc. Dość znacznie wyprzedzają nas np. Słowacja (25 proc.) i Czechy (24). Ale - co ciekawe - także Niemcy nie mogą się pochwalić dobrym wynikiem na tym polu, plasując się tuż przed nami z rezultatem zaledwie 15 proc. Jeśli rozpatrywać samą Polskę (ale tylko w odniesieniu do zarobków w polskim biznesie), to najwyższym wskaźnikiem (21 proc) może się pochwalić Ministerstwo Finansów, gdzie średnie zarobki na najwyższych stanowiskach nieznacznie przekraczają 13 tys. zł. Znacznie gorzej jest pod tym względem w resortach np. gospodarki oraz kultury (po 12 proc. i zarobki ok. 7,5 tys. zł), a najgorzej w resorcie edukacji (11 proc. i 6,5 tys. zł.). Pracownicy polskiej administracji publicznej zarabiają najgorzej w Europie, pisze "Rzeczpospolita" i to jest podstawowy czynnik powodujący, że najzdolniejsi uciekają do biznesu, a w administracji zostają osoby słabo wykwalifikowane, czyli takie które boją się podejmowania samodzielnych decyzji i rozwiązywania problemów.