Według dziennikarzy niezależnego dziennika „Nowaja Gazieta”, 18 czerwca podczas wyborów prezydenckich w Rosji doszło do ogromnej liczby fałszerstw. Analizując tysiące kamer monitoringu w lokalach wyborczych ustalili, że do urn poszło znacznie mniej osób, niż podawały poszczególne komisje wyborcze. Stwierdzili też, że niektórzy z głosujących wrzucali do urn po kilka kart do głosowania. Według oficjalnych danych w wyborach udział wzięło aż 67,4 proc. uprawnionych obywateli Federacji Rosyjskiej. „Nowaja Gazieta” twierdzi, że faktyczna frekwencja w wielu komisjach wyborczych była niższa nawet pięciokrotnie.
Trudno w tym wypadku mówić o zaskoczeniu. O nieprawidłowościach podczas tegorocznej elekcji światowe media informowały już od porannych godzin 18 marca, czyli w dniu wyborów. Po wyborach wątpliwości zgłaszali zarówno rosyjscy aktywiści, jak i grupy obserwatorów z zagranicy. „Nowaja Gazieta” zapowiada, że sprawdzi nagrania z wszystkich lokali wyborczych i poda dokładne wyniki śledztwa. Dziennikarze chcą też ujawnić nazwiska wszystkich członków komisji, które brały udział w fałszerstwach.
Prezydent Putin po raz czwarty
Wygrana Władimira Putina czyni go najdłużej urzędującym na Kremlu politykiem od czasów Józefa Stalina. 65-letni polityk był już prezydentem Rosji trzykrotnie. Przez dwie czteroletnie kadencje – od 2000 do 2008 roku i od 2012 roku – tym razem na sześcioletnią kadencję. Do 2012 roku formalnie był premierem, a na Kremlu zastąpił go obecny szef rządu Dmitrij Miedwiediew. Wówczas też wprowadzono do konstytucji poprawkę, która wydłużyła prezydencką kadencję do 6 lat. To oznacza, że Władimir Putin zapewnił sobie władzę co najmniej do 2024 roku.
Czytaj też:
Pussy Riot protestuje przeciwko Putinowi. „Nie poddamy się, będziemy walczyć przez sześć lat”